Pytania na początek nauki włoskiego

Pytania na początek nauki włoskiego

Początek nauki włoskiego to zawsze moment nieco ekscytujący, ale i niepokojący. Ostatecznie, na ogół zaczynamy naukę znając słowa typu pizza czy pasta i posiadając szczątkowe informacje o kulturze włoskiej. Nic więc dziwnego, że w głowach zarówno osób, które zaczynają uczyć się włoskiego, jak i takich, które dopiero o tym myślą, kłębi się masa pytań. Postaram się dzisiaj odpowiedzieć na te najczęstsze i sprawić, by początek nauki włoskiego był dla Was wyłącznie przyjemnością 🙂

 

  1. Czy włoski to łatwy język?

Na to pytanie kiedyś odpowiadałam bardzo obszernie tutaj. Dzisiaj jednak nie jestem już tak radykalna. Owszem, niektóre elementy włoskiego są bardzo trudne, zaawansowana gramatyka jest tak skomplikowana, że sami Włosi czasem nie dają rady, ale nie ma sensu zawracać sobie tym głowy na początku procesu nauki. To, co trzeba sobie uświadomić, to fakt, że włoski jest po prostu odmienny w strukturze od polskiego i posiada elementy, które w polskim nie istnieją, na przykład rodzajniki. Niby każdy rodzajniki liznął w angielskim, ale rodzajniki angielskie i włoskie to dwie różne sprawy. Innym problemem mogą być przyimki, które na początku są kompletną czarną magią i bardzo często taką pozostają do końca życia. 

Gdy jednak uświadomimy sobie te różnice, jak również fakt, że włoski jest bardzo drobiazgowy (te zamiany “o” na “i” itp), zauważymy, że wcale nie jest trudny. Powiedzmy: nie jest trudniejszy niż inne języki. Na plus na pewno działa słownictwo, które po pierwsze w znacznej części znamy (często nie zdając sobie z tego do końca sprawy), a po drugie jest bardzo podobne do angielskiego, niemieckiego, francuskiego, łaciny i wreszcie polskiego.

2. Kiedy osiągnę poziom A2?

To dopiero początek nauki włoskiego, ale każdy chciałby już iść dalej! Odpowiedź na to pytanie jest prawie niemożliwa, ponieważ składa się na nią mnóstwo czynników: częstotliwość i długość lekcji, tempo nauki, determinacja, motywacja, praca własna, czas poświęcony na naukę, wreszcie własne talenty w dziedzinie uczenia się. Pamiętajmy, że sam kurs, choćby i megaintensywny, nie załatwi sprawy, bo w grę wchodzi nasze własne zaangażowanie i nauka poza kursem. Ostrożnie przyjmując średnie tempo nauki, średnią ilość czasu i przeciętne zaangażowanie, powiedziałabym, że przejście z A1 do A2 to od roku do półtora. Ale jak mówię – przy takiej ilości zmiennych może to się bardzo wahać. Chętnie uwierzę zarówno w to, że bardzo zaangażowana i dysponująca czasem osoba przeskoczyła na A2 po trzech miesiącach nauki, jak i w to, że ktoś po dwóch latach nadal się do tego poziomu nie doczłapał. Na dokładkę dodajmy jeszcze, że w gruncie rzeczy czynniki określające poziomy są dość płynne i np.to że ktoś opanował zagadnienia gramatyczne na danym poziomie, wcale nie oznacza, że na tym poziomie jest też jego komunikacja. 

By nie komplikować sprawy, przyjmijmy umownie, że czas przejścia z A1 na A2 to od roku do półtora roku.

3. Czy warto korzystać z aplikacji/fiszek/repetytoriów/filmików na yt?

Tu wreszcie odpowiedź bez żadnych wątpliwości. Warto. Co prawda, nie znam aż tak dokładnie rynku – gdy ja się uczyłam, żadnych takich cudów nie było – ale z mojej pobieżnej orientacji wynika, że są raczej dość solidnie przygotowane. A nawet jeśli zdarzają się słabsze pozycje, to wątpię, by przyniosły straszne szkody. Każda metoda jest skuteczna, jeśli przynosi nam korzyści. Nawet jedno nowe słówko, nowa konstrukcja – to zawsze może się przydać. Pamiętajmy tylko, by sięgać po jakieś rozsądne materiały, a nie po zbyt zaawansowane. Szczególnie trzeba uważać na literaturę po włosku, bo jest ona bardzo trudna, nie bierzmy się zatem za szybko za czytanie książek.

 

4. Kiedy wreszcie zacznę mówić po włosku?

Jak najszybciej. Już po paru lekcjach umiemy zapytać, jak się ktoś miewa czy jak ma na imię. Ważne jest, by to trenować – jeśli jesteśmy we Włoszech choćby na urlopie, zapytajmy o cokolwiek: ile co kosztuje? Gdzie jest muzeum? Który mam numer pokoju? To drobiazgi, ale tak, od tego się zaczyna. Raczej trochę czasu minie, zanim podyskutujemy o filozofii Kanta albo o wycinaniu lasów tropikalnych w Amazonii. Musimy to sobie uświadomić: jesteśmy w stanie mówić po włosku proste rzeczy już po paru lekcjach. Może wolno, ze strasznym akcentem i długim pomyślunkiem – ale jednak!

5. Czy ja się nauczę włoskiego?

Początek nauki włoskiego może grozić uczuciem niepewności. Okej, włoski to nowy język. Ale to tylko nowy język, a nie nauka obsługi promu kosmicznego czy zrobienia operacji na otwartym sercu noworodka. Dlaczego mamy się go nie nauczyć? Nie ma tam nic takiego, czego osoba o umyśle choćby przeciętnym nie byłaby w stanie przyswoić (może z wyjątkiem przyimków ściągniętych, ale tym się nie przejmujcie – myślę, że nikt tego tak naprawdę w 100% nie ogarnia). Nawet jeśli będziemy robić błędy – co z tego? Jasne, warto popracować tak, by ich nie robić, ale jeśli nawet zrobimy, to świat się naprawdę nie zawali. Nie myślmy zatem o tym w tych kategoriach na początku nauki: skupmy się na podstawach, bo dobrze opanowane podstawy to już połowa sukcesu. Zobaczycie, po roku otworzycie podręcznik na pierwszej lekcji i powiedziecie: o rany, jakie to było proste!

 

Jak widzicie, początek nauki włoskiego to niby taka łatwa sprawa, ale jednak nie końca 😉 Ile tych pytań jest! Może macie jeszcze jakieś? Zadajcie je w komentarzach – chętnie odpowiem. A może chcecie się podzielić swoimi wspomnieniami z początków nauki? Dawajcie śmiało!

Aleksandra: kompletnie zwariowana na punkcie Włoch, włoskiego i wszystkiego, co się z włoskim łączy.