Włochy, z racji swojego położenia geograficznego, mają cudowne wybrzeża, piękne góry i fantastyczne jeziora, ale mają też coś, czego doprawdy nie warto zazdrościć – trzęsienia ziemi (terremoto). Ofiarami trzęsień ziemi są nie tylko ludzie i budynki, ale nawet całe miasta. Zniszczone przez gwałtowne ruchy płyt tektonicznych, opuszczone przez uciekających w panice mieszkańców, niekiedy dają się odbudować. Niekiedy nie. Na terenie całych Włoch możemy znaleźć opustoszałe ruiny dawniej tętniących życiem miast. Są to tak zwane città fantasma, miasta – widma.
Jedno z takich miast to Poggioreale, miasteczko na Sycylii, w prowincji Trapani, ofiara wyjątkowo potwornego trzęsienia ziemi z roku 1963: katastrofy naturalnej, która pochłonęła ponad 370 istnień ludzkich. Trzeba dodać, że trzęsieniu ziemi towarzyszyły liczne skandale: początkowo w całych Włoszech podano błędną informację, że żywioł nie był groźny i spowodował jedynie lekkie obrażenia paru osób. Podczas akcji ratunkowej stwierdzono, że domy i drogi budowane były z materiałów kiepskiej jakości, zaś odbudowanie miasteczka (w odległości kilku kilometrów od dawnego Poggioreale) było długie i żmudne. Zaś mieszkańcy, który przeżyli katastrofę, uskarżali się na niedostateczne wsparcie ze strony państwa.
Tak czy siak, trzęsienie ziemi doszczętnie zniszczyło miasteczko, zamieniając się je w stos gruzów. Gruzów, trzeba przyznać, niezwykle malowniczych i choć trudno nazwać Poggioreale atrakcją turystyczną, to niewątpliwie przyciąga uwagę turystów, a także i fotografów (podobno każdy szanujący się sycylijski fotograf przynajmniej raz zrobił tam reportaż) oraz filmowców: nakręcono tam m. in. niektóre sceny słynnej „Maleny” (filmu z Monicą Bellucci w roli tytułowej) oraz „Sprzedawcy marzeń” („L’uomo delle stelle”).
Ruiny stanowią przejmujące świadectwo życia, które niegdyś toczyło się w Poggioreale i wydarzenia, które je zniszczyło. Nie mogę się oderwać od oglądania zdjęć zniszczonych budynków, dróg, schodów balkonów, okien, resztek mebli. Prawdziwe miasto – widmo…