Matera, skalne miasto

Matera, skalne miasto

Miasto, które było scenografią do takiego filmu, jakim jest “Pasja” Mela Gibsona, czyli takie, które wygląda jak Jerozolima z czasów starożytnych – musi być niezwykłe.

Matera, miasteczko leżące w regionie Bazylikata, blisko pogranicza z Apulią, bez wątpienia na to określenie zasluguje. Uważane jest za jedno z najstarszych miast na świecie i jest w dużej części wykute w skałach: w grotach i wąwozach powstały proste, ubogie domy mieszkalne. Dziś to popularne miejsce odwiedzane tłumnie przez turystów, ale nie zawsze tak było: kiedyś Matera, położona wszak daleko od Rzymu i innych ważnych miast, była, delikatnie mówiąc, bardzo nędzna. Ludzie, mieszkający w tych grotach (dwie małe izdebki, dzielone ze zwierzętami gospodarskimi, wilgoć, chłód, brak łazienki i porządnego oświetlenia, choroby, brak opieki lekarskiej), żyli w ciężkich warunkach, do tego stopnia, że śmiertelność niemowląt wynosiła tu ponad 50 %. I nie mówimy wcale o bardzo dawnych czasach, a o latach 40 i 50 XX wieku! Włochy dowiedziały się o Materze dzięki Carlo Levi, pisarzowi, który w swojej książce “Chrystus zatrzymał się w Eboli” opisał warunki życia mieszkańców. Dopiero wtedy podjęto decyzję o przesiedleniu ludzi mieszkających w grotach do bardziej cywilizowanych domostw.

Wnętrze domu w Materze.

Między nami mówiąc, wielu mieszkańców kichało na cywilizację i na noc wracało do skalnych gospodarstw, w wyniku czego niektóre domy trzeba  było zamurować. Dlaczego wracali? Prawdopodobnie dlatego, że przesiedlenie miało charakter przymusowy i bylejaki; często rozdzielano sąsiadów i przyjaciół, zabrakło odtworzenia owej tkanki społecznej, jaka musiała się w takim miejscu jak Matera stworzyć. Tak czy inaczej, rząd postawił na swoim, ludzi wysiedlił, a opuszczonymi dzielnicami miasta zainteresowali się turyści. W latach 80 zresztą część domostw odrestaurowano i ponownie osiedlili się tam ludzie, tym razem w zdecydowanie lepszych warunkach. Obecnie Matera jest zatem w znacznej części zamieszkała, jest wpisana na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO, w przyszłym roku będzie Europejską Stolicą Kultury, służyła jako plan filmowy dla słynnych produkcji, jak choćby wspomnianej “Pasji”, słowem – nieźle sobie żyje.

Tyle historia, a co z moimi wrażeniami?

Bardzo cichutko Wam powiem, że Matera mnie rozczarowała. Wybrałam się do niej specjalnie z Bari, jeszcze przed wyjazdem pytając na grupie miłośników Włoch o to, co warto zobaczyć w okolicach miasta. Gremialna odpowiedź: jedź do Matery i rozkoszuj się każdą chwilą tam spędzoną. No to pojechałam.

Może to jest trochę kwestia moich oczekiwań… bowiem nie tego się spodziewałam. Prawdę mówiąc, liczyłam trochę na zobaczenia citta’ – fantasma, jedynie śladów przeszłości, a zobaczyłam zamieszkałe, żyjące miasto, pełne hoteli, knajpek i barów. Owszem, ładne, niezwykłe i klimatyczne – labirynt spadzistych uliczek, strome schody, malownicze zaułki, jasne domki, kościoły. Wszystko to jest naprawdę piękne – ale to po prostu nie to, czego oczekiwałam. W sumie najciekawsze w Materze jest jej niezwykła historia – od miasta wykutego w skale, od wylęgarni chorób i nędzy do Europejskiej Stolicy Kultury. To i niezwykła panorama miasta z tarasu widokowego – wystarczą.

 

Aleksandra: kompletnie zwariowana na punkcie Włoch, włoskiego i wszystkiego, co się z włoskim łączy.