Gdzie jest Barbara Wojciechowska?

Gdzie jest Barbara Wojciechowska?

Drodzy Czytelnicy,

 

Długo mnie tu nie było – wiadomo, pandemia, praca zdalna, problemy z oczami i kręgosłupem. Powiem szczerze, przez ostatnie trzy miesiące sam widok komputera napełniał mnie rozpaczą. Ale przełamałam się, gdy trafiłam na informacje o bardzo niepokojącym zaginięciu naszej rodaczki we Włoszech – uznałam, że warto tę informację rozpowszechnić.

Barbara Wojciechowska pochodzi z Mrowli w województwie podkarpackim. Przez lata pracowała jako nauczycielka, miała też męża i córeczkę Dominque (taką znalazłam pisownię, nie wiem, czy uproszczono ją we Włoszech, być może nazywa się po prostu Dominika). Pewnego roku na wakacjach w Grecji poznała pewnego Włocha o imieniu Ferdinando i była to miłość od pierwszego wejrzenia. Wróciła do Polski, spakowała walizki i razem z córką przeniosła się do Ferdinanda, do jego rodzinnego Neapolu. 

Wszystko układało się bardzo dobrze, Barbara znalazła pracę jako kelnerka w jednym z barów: co prawda nie była to praca ambitna jak posada nauczycielki, ale dziewczyna była zupełnie zadowolona, bo zarabiała całkiem nieźle. W barze uchodziła za wzorową pracownicę, była bardzo sumienna, dobrze zorganizowana, uprzejma i pogodna. W związku też wiodło się doskonale, Barbara i Ferdinando mieli dwójkę dzieci, a córka Polki z pierwszego małżeństwa również odnalazła się w Italii.

Barbara z rodziną

W sumie, przeciętna, szczęśliwa rodzina, prawda? A jednak 14 grudnia 2015 wydarzyła się tragedia, której do dziś nie umie nikt wyjaśnić.

Rankiem Barbara powiedziała najstarszej córce, że wychodzi do lekarza po receptę na leki przeciwgorączkowe dla młodszego dziecka, które chorowalo. Jednak nigdy nie dotarła do przychodni. Monitoring zarejestrował ją w tabaccherii w pobliżu przystanku autobusu 116, gdzie kupowała jakąś drobną rzecz (prawdopodobnie bilet na autobus). A potem przepadła. Nigdy nie wróciła do domu, nie pokazała się na żadnym nagraniu monitoringu. Zniknęła, mając ze sobą zaledwie kilka euro i prawo jazdy; nie miała innych dokumentów, pieniędzy, soczewek, których używała ani okularów.

Po lewej zdjęcie z monitoringu

Po zaginięciu Barbary zaczęły wychodzić na jaw pewne drobne, ale dziwne fakty, które stawiały to zaginięcie w jeszcze bardziej niepokojącym świetle. Niektórzy zaobserwowali, że Barbara była w ostatnich dniach podenerwowana, ale przypisywano to napiętej sytuacji w domu, bowiem Ferdinando stracił parę dni wcześniej pracę. Nietypowa sytuacja zdarzyła się w dniu poprzedzającym zaginięcie – mąż Barbary podjechał po nią do pracy, tak jak było umówione, jednak żony nie było przed barem. Gdy zadzwonił do niej, odebrała i powiedziała, że przecież tu jest i na niego czeka. Para nie mogła się dogadać, dopiero po jakimś czasie Barbara nadeszła od zupełnie innej strony niż znajdował się bar. Ferdinando twierdzi, że nie umiała wyjaśnić, co się stało – może się z kimś spotkała, może miała zanik pamięci, a może po prostu w nerwach była roztargniona i skręciła w niewłaściwą stronę? Przeszukując później rzeczy żony, Włoch znalazł opakowanie leków na depresję, twierdzi jednak, że żona nie miała tego typu problemów i że ktoś musiał jej te tabletki podawać. Pytanie kto?

Hipotez jest bardzo wiele. Pierwsza to oczywiście taka, że Barbara zniknęła, bo chciała zniknąć. Być może kogoś poznała, zdecydowała się uciec i jest obecnie gdzieś bardzo daleko. Możliwe? Tak. Takie sytuacje się zdarzają. Zostawiła wprawdzie trójkę dzieci, ale i to jest możliwe, choć zarówno matka Barbary, jak i Dominque absolutnie wykluczają taką możliwość. Jednak siedzę w temacie zaginięć na tyle długo, że wiem, iż zapewnienia rodziny, że “ona by na pewno nie uciekła” nie zawsze odpowiadają prawdzie. Co jednak nie znaczy, że tak się właśnie stało. Nie ma na to żadnych dowodów. Nikt nie widział Barbary z innym mężczyzną, nikomu nie powiedziała o zamiarze ucieczki, nie zabrała ze sobą niczego.

Inne teorie? Cóż, jak zawsze w takich przypadkach możliwe jest samobójstwo. Za tym zły nastrój Basi i osobliwe roztargnienie, również tabletki na depresję. Przeciwko zaś fakt, że nie zostawiła listu pożegnalnego, ale nie każdy samobójca zostawia taki ślad. Jednak w przypadku samobójstwa sądzę, że raczej odnaleziono by ciało – chyba że rzuciła się do morza? Tej hipotezy nie można w każdym razie wykluczyć. 

Kolejną opcją jest porwanie, tu jednak ciężko cokolwiek powiedzieć, nie ma żadnych poszlak zaprzeczających lub potwierdzających tę tezę. Ewentualne zaburzenia pamięci, na co może wskazywać sytuacja z dnia poprzedzającego zaginięcie, właściwie nie mają też żadnych potwierdzeń.

Słowem: kamień w wodę. Barbara zniknęła, jej rodzina i bliscy cierpią, nie wiedząc, co się z nią stało.

A może Ty będąc we Włoszech lub gdzieś indziej zobaczysz Barbarę? Spójrz na jej zdjęcie. Jest charakterystyczna, atrakcyjna, łatwo wpada w oko i daje się zapamiętać. Jeśli tak się zdarzy, poinformuj o tym Fundację Itaka zajmujacą się zaginięciami!

Aleksandra: kompletnie zwariowana na punkcie Włoch, włoskiego i wszystkiego, co się z włoskim łączy.