Drodzy Czytelnicy SPA,
Zapraszam na kolejną opowieść z cyklu „Anni di piombo”. Tym razem będzie to opowieść wyjątkowo ponura – o porwaniu (il sequestro) i zabójstwie (l’uccisione) Aldo Moro, najbardziej wstrząsającym wydarzeniu lat siedemdziesiątych we Włoszech.
Był marzec roku 1978 i właśnie odbywało się zaprzysiężenie nowego rządu Giulio Andreottiego (wyjątkowej kanalii, jak zobaczymy), kiedy kilku przedstawicieli organizacji Czerwone Brygady (Brigate Rosse) napadło na samochód wiozący Aldo Moro. Był on wówczas jedną z najważniejszych osób w państwie: czołowy przedstawiciel Chrześcijańskiej Demokracji (Democrazia Cristiana, w skrócie DC), były premier, wielki orędownik integracji europejskiej.Terroryści zabili ochronę (la scorta) Moro, a jego samego porwali. Na wieść o tym wybuchł skandal: z jednej strony zorganizowano natychmiast blokady dróg (blocchi stradali), a z drugiej na ulice wyszło tysiące Włochów, domagając się od rządu natychmiastowej reakcji i ostrej walki z terroryzmem. Szybko odnaleziono samochód Czerwonych Brygad, ale po Moro i jego porywaczach ślad zaginął.
Czerwone Brygady natychmiast przyznały się do porwania polityka, ale nie wysuwały na razie żadnych żądań. Trzy dni później we wszystkich gazetach ukazały się zdjęcia Aldo Moro na tle flagi Czerwonych Brygad, z podpisem, że będzie on sądzony przez „sąd ludowy” (tribunale del popolo). Jednocześnie organizacja zażądała uwolnienia kilkunastu przedstawicieli Czerwonych Brygad, osadzonych i sądzonych w Turynie za akty terrorystyczne. Rząd przyjął jednak twardą taktykę: z terrorystami się nie negocjuje (con i terroristi non si tratta). Nie zmienił zdania wraz z kolejnymi ośmioma komunikatami wydanymi przez Brygady: do niektórych z nich dołączone były listy pisane ręką Moro, adresowane do przyjaciół z partii, do żony, do Andreottiego, a nawet do papieża Pawła VI (wiele innych listów znaleziono po śmierci Moro, nie wiadomo jednak do dzisiaj, w jakim stopniu były one dyktowane przez terrorystów). Andreotti nie zmiękł nawet wtedy, gdy Brygadziści powoli zaczęli ustępować i chcieli dokonać wymiany (scambio) Aldo Moro za jednego tylko uwięzionego terrorystę. Wtedy też papież wystąpil z publicznym apelem do Brygad, błagając „na kolanach” (sulle ginocchia) o uwolnienie polityka, proponował nawet, że sam odda się w ręce terrorystów, jeśli wypuszczą oni Aldo Moro. Z podobną propozycją wystąpiło trzech biskupów, którzy gotowi byli oddać życie za Moro (pamiętajmy, że był on gorliwym chrześcijaninem i szefem Chrześcijańskiej Demokracji, miał w kręgach kościelnych wielu oddanych przyjaciół). W rządzie nastąpił podział: część wpływowych polityków, nie tylko z Dc, nalegało, by rząd poszedł na ustępstwa i zrobił wszystko, by uwolnić zakładnika (ostaggio). Andreotti był nieubłagany i twierdził, że wypuszczenie z więzienia (scarcerazione) choćby jednego terrorysty będzie hańbą i oznaką słabości państwa i może wywołać eskalację porwań prominentnych polityków.
W dziewiątym komunikacie Czerwone Brygady oświadczyly jasno, że odmowa uwolnienia ich kompanów oznacza wyrok na Aldo Moro. O tym, że brygadziści byli zdeterminowani i nie bardzo wiedzieli, co zrobić z porwanym, świadczy fakt, że 30 kwietnia, na kilka dni przed śmiercią Moro, jeden z porywaczy zadzwonił do żony polityka, prosząc ją o zwiększenie nacisku na rząd. Z relacji innej brygadzistki wynika, ze losy Moro ważyły się do ostatniej chwili, a o jego śmierci zdecydowało głosowanie terrorystów. 9 maja jeden z porywaczy zadzwonił do jednego z przyjaciół polityka i podał numery rejestracyjne samochodu, zaparkowanego w centrum Rzymu, w którym znajdowały się zwłoki Aldo Moro: został on zastrzelony.
Jak się okazało, Aldo Moro przetrzymywany był przez 55 dni w mieszkaniu przy ulicy Camillo Montalcini, które było własnością Anny Laury Braghetti. Krążyły plotki, że jeszcze gdy polityk żył, policjanci otrzymali informację o miejscu przetrzymywania Moro: gdy jednak się tam udali, Braghetti po prostu nie otworzyła drzwi i policjanci… poszli sobie.Nie wiadomo jednak, czy jest to prawda.
W związku z morderstwem Aldo Moro aresztowano czternaście osób, trzy kobiety i jedenastu mężczyzn, z których większość została skazana na dożywocie (condannato all’ergastolo). Absurdem świadczącym bardzo źle o włoskim systemie sprawiedliwości jest fakt, że dzisiaj w więzieniu znajdują się tylko trzy osoby: reszta została wypuszczona we wczesnych latach dziewięćdziesiątych. Na przykład terrorysta, który jest bezpośrednio odpowiedzialny za zabójstwo Aldo Moro (to on strzelał), opuścił więzienie już w 1994 roku, choć w 1981 został skazany za sześciokrotne dożywocie! Niech żyje sprawiedliwość…
Porwanie i zabójstwo Aldo Moro do dziś budzi liczne kontrowersje, istnieją hipotezy mówiące na przykład o tym, że za porwaniem stały Stany Zjednoczone, ZSRR (URSS –Unione delle Repubbliche Socialiste Sovietiche) albo mafia, a także stało się tematem wielu książek i filmów. Szczególnie dwa filmy warte są uwagi: opowiem jednak o nich w kolejnym wpisie.