Moja prywatna księga krótkich i prostych przepisów się sukcesywnie powiększa. Jestem z siebie bardzo dumna, bo od trzech miesięcy ponad mieszkam sama, sama zarządzam kuchnią i udało mi się jeszcze nic nie spalić, nie wysadzić chałupy w powietrze i nawet się nie otruć.
Dzisiejszą potrawą również nikt się nie otruje, acz smak jest dość oryginalny i połączenie składników dość nietypowe. Jest to jednak danie smakowite, a przy świetne na jesień i zimę, bo kolorowe i optymistyczne, a ponadto zdrowe, składa się bowiem z marchewki (która utrwali resztki letniej opalenizny), cebuli (wiadomo, idealna na przeziębienia), pietruszki (jedna wielka witamina C) i tuńczyka (ryby samo zdrowie). A zatem, do dzieła!
Składniki na dwie osoby:
– makaron w ulubionym kształcie
– 1 cebula
– 2 dorodne marchewki
– pęczek pietruszki
– puszka tuńczyka
– oliwa
– sól, pieprz
Wykonanie:
Makaron ugotować al dente. Cebulę obrać i drobno pokroić, marchewki oskrobać i zetrzeć na tarce o dużych oczkach. Pietruszkę opłukać i posiekać. Na patelnię wlać nieco oliwy, wrzucić cebulę i marchewkę i zostawić na małym ogniu, niech się trochę poddusi. Po dwóch – trzech minutach dolać ze cztery łyżki wody z gotującego się makaronu (wiedziona fantazją, dolewam niekiedy ciut soku z marchwi, jeśli go akurat mam w lodówce) oraz dosypać pietruszkę, sól i pieprz. Zostawić jeszcze na małym ogniu, niech się spokojnie dusi, pilnujmy tylko, by się nie przypaliło. Po około 5 minutach dorzucić odsączonego z oleju względnie sosu własnego tuńczyka, zamieszać porządnie i polać tym makaron. Następnie spożyć, radując oko barwami potrawy.
Dajcie znac, czy wyszło. Mam nadzieję, że nikt się nie otruje 😉