Zwiedzanie Perugii cz. 2

Zwiedzanie Perugii cz. 2

Pierwszy odcinek mojej perugińskiej przygody skonczył się w momencie, gdy szczęsliwie opuściłam minimetro i rozpoczęłam wędrówkę po centrum historycznym. Jak wiecie, nie miałam do dyspozycji dużo czasu: jeden wieczór i jeden ranek to wszystko, potem musiałam pędzić do Rzymu. Dlatego też nie udało mi się zwiedzić La Casa del Cioccolato, w której tworzone są pyszne czekoladki Baci Perugina, ani też Galleria Nazionale dell’Umbria, ani też nie udało mi sie odbyć wycieczki śladem delitto di Perugia – zreszta, po długim namyśle uznałam, że to byłoby jednak niesmaczne, i z żalem zrezygnowałam z pomysłu.

IMG_6824

Perugia, miasto czekolady.

Obejrzałam sobie natomiast centrum – co prawda przepiękna La Fontana Maggiore była w remoncie, ale za to Cattedrale San Lorenzo mozna było zwiedzać, w dodatku akurat odbywał się  ślub, co dodało jeszcze urokliwemu miejscu malowniczości. Katedra jest bardzo ładna, najzabawniejsze jest to, że znacznie lepiej wygląda ze strony bocznej, a więc od strony fontanny, a nie od frontu! To, co najbardziej zwraca uwagę w katedrze, to piękny malowany sufit oraz boczna kaplica, w której przechowywany jest skarb nie lada – pierścień z chalcedonu, który Maria otrzymała od Józefa w dniu ich zaślubin. Ciekawostką jest fakt, że pierścień wystawiony na widok publiczny to kopia, natomiast prawdziwa relikwia trzymana jest w piętnastu skrzyniach: jednej włożoną w drugą. Każda skrzynia jest zamknięta, a klucz do niej posiada inna osoba (ciekawe,  kto, tak swoją drogą). Oprócz tego w katedrze znajdują się groby kilku papieży, jako że swego czasu niektórzy z nich rezydowali w Perugii, w tym grób Marcina IV, który wsławił się wielkim obżarstwem – w istocie, zmarł dlatego, że zeżarł za wiele węgorzy! Nie warto poświęcać życia dla ryb, co innego dla makaroniku…

IMG_6816

Cattedrale San Lorenzo

IMG_6821

Piazza dei Priori.

Po wyjściu z katedry udałam się do Rocca Paolina, czyli do podziemnych ruin dawnej fortecy, ciekawie usytuowanej na zboczu. Tu w grę znów wchodzą papieże: stworzenie Rocca Paolina było pomysłem papieża Paolo III, który dużo czasu spędzał w Perugii i który chciał, by była ona całkowicie bezpieczna na wypadek najazdu wrogich wojsk (w papieskim sercu wciąż żywe było wspomnienie Sacco di Roma, czyli wielkiego plądrowania Rzymu przez wojska Habsburgów). Budowa podziemnej twierdzy miała też dodatkowy cel: w wybranym przez papieża miejscu stały liczne domy, klasztory i posiadłości należące do możnej i wpływowej rodziny Baglioni, której papież nienawidził. Zniszczenie tak wielu dóbr Baglionich pod pretekstem budowy fortecy było mu bardzo na rękę. Tak czy inaczej, mroczne wnętrza Rocca Paolina mają naprawdę atmosferę, szczególnie że tuż obok wykutych w skale, pustych komnat znajdują się sklepiki, księgarenki i butiki.

IMG_6855

Mhroczne wejście do Rocca Paolina

No dobrze, ale, prawdę mówiąc, byłam nieco rozczarowana. Jak dotąd Perugia mnie nie porwała. Ot, ładne miasteczko z ciekawą historią – tyle ich we Włoszech! Wyszłam z Rocca Paolina i poszłam sobie w lewo, w stronę Piazza Italia. Zachodziło słońce, nad miastem zapadał zmierzch koloru wrzosu. Dotarłam do Piazza i zamarłam. U moich stóp rozpościerał się najpiękniejszy widok, jaki miałam okazję widzieć – wspaniałe wzgórza Umbrii, otulone mgiełką zmierzchu, w dolinie zaś domki, pałace, wieże, kościoły, ze szczególnie rzucającą się w oczy monumentalną Bazyliką Świętego Dominika. Widok chwytający za serce, tak piękny, tak włoski, że w jednej sekundzie pogratulowałam sobie pomysłu przyjazdu do Perugii. Robiłam zdjęcia jak oszalała, jasno zdając sobie sprawę, że żadne zdjęcie nigdy nie odda w pełni urody tego, co widzę! Żadne miasto nie ma takiej panoramy, żadne –  Florencja ze swoim Piazza Michelangelo może się schować, nawet Rzym ze swoim Gianicolo… Widok Perugii z Piazza Italia napełnił mnie takim zachwytem, że nawet bez bólu wróciłam minimetrem do domu.

IMG_6869

IMG_6872

IMG_6877

Następnego dnia zaplanowałam spokojny spacer krętymi uliczkami Perugii oraz wizytę w Bazylice San Domenico, widzianą z Placu, wizytę w kościele, w którym znajdują się obrazy Perugina oraz włóczęgę bez celu ulicami (ściślej rzecz biorąc, cel był: nie zgubić się). Bazylika bardzo mnie rozczarowała. Przepiękna z zewnątrz, wewnątrz miała po prostu wielkie nic. Wizyta w kościele z obrazami, jak wiecie z tego wpisu, zakończyła się tym, że o mało co nie zostałam w tym zamknięta i trwale znienawidziłam przerwę obiadową. W dodatku kościółek usytuowany jest na terenie uniwersytetu, a mnie się teren uniwersytetu kojarzy z pracą – którą bardzo lubię, ale raczej nie w wakacje, więc zdegustowana wróciłam do centrum i wybrałam się na zaplanowaną przechadzkę bez celu.

IMG_6860

IMG_6902

peruginska uliczka

I to okazało się strzałem w dziesiątkę. Odkryłam mnóstwo pięknych rzeczy, pięknych krętych uliczek, małych sklepików, cudowną via dell’Acquedotto, stare łuki etruskie wplecione we współczesny krajobraz miejski, słowem – wspaniałe włoskie miasto, które bardziej niż zabytkami może pochwalić się po prostu urodą. I to jest chyba najwłaściwsza metoda zwiedzania Perugii. Na przyszłość – bo zamierzam tam wrócić, zobaczyć jeszcze raz miasto w feerii barw zachodzącego słońca – z pewnością będę się po prostu włóczyć tymi uliczkami i tyle. Zatem tak, Perugia mimo wszystko była warta tej idiotycznej podróży, choćby dlatego, że zdjęcie zrobione z Piazza Italia mam nadal jako tapetę na telefonie – jest to najpiękniejszy widok, jaki mam w pamięci.

IMG_6913

IMG_6922

 

Aleksandra: kompletnie zwariowana na punkcie Włoch, włoskiego i wszystkiego, co się z włoskim łączy.