“Włochy są na południe od Rzymu”

“Włochy są na południe od Rzymu”

Plącząc się ostatnio po różnorakich grupach poświęconych Włochom, trafiłam na zdanie, które najpierw mnie zdziwiło, potem oburzyło, a potem wywołało trudne do określenia emocje. Brzmiało ono mniej więcej tak: “prawdziwe Włochy są na południe od Rzymu”.

What? Żeby było zabawniej, było to napisane w kontekście tego, żeby nie uczyć się pisać po włosku (!) i nie uczyć się congiuntiva (!!!), bo a) język pisany różni się od mówionego i b) Włosi i tak nie używają congiuntiva (polemikę z tym haniebnym stwierdzeniem znajdziecie tutaj)

A otóż nie. Zacznijmy od tego, czym są “prawdziwe” Włochy i jaki jest wyznacznik prawdziwości danego Włocha. Picie kawy? Używanie języka gestów? Zawał na myśl o makaronie z truskawkami? Jeśli któreś z tych, to chciałam powiedzieć, że nie są to wyznaczniki prawdziwości danego Włocha, a jedynie prawdziwości stereotypów, które – choć zawierają w sobie sporo prawdy – są jednak nadal stereotypami. Jednak Włosi z północy, zaręczam Wam to, że piją kawę, gestykulują i dostają zawału na myśl o makaronie na słodko. Naprawdę.

Duomo di Milano, jeden z symboli północy

Może zatem chodzi o krajobraz? To by oznaczało, że owe mityczne prawdziwe Włochy to wyłącznie plaże i błękitne wody. Spójrzmy jednak na mapę: na południe od Rzymu oznacza odcięcie od Italii łagodnych wzgórz Toskanii z ich perłą, Florencją, Bolonii, pierwszego i najważniejszego włoskiego ośrodka akademickiego, odcięcie tej turystycznej mekki, Wenecji, wreszcie – odcięcie serca Północy, Mediolanu, miasta mody i pieniędzy, odcięcie wielkich jezior Gardy, Como i Maggiore, odcięcie Alp i Dolomitów. Czy wtedy Włochy byłyby nadal Włochami? Nie. Południe Włoch nadal byłoby tylko południem Włoch.

Zatoka Neapolitańska, jeden z symboli południa

Patrząc na Włochy z polityczno – ekonomicznego punktu widzenia, założenie, że Włochy są na południe od Rzymu, jest odwróceniem hasła populistycznej, nacjonalistycznej i w ogóle fujowej partii Ligi Północnej (Lega del Nord). Liga Północna chciałaby bowiem, aby Włochy  na Rzymie się właśnie kończyły, a stosunkowo ubogie, oparte w głównej mierze na turystyce i rolnictwie, niech sobie radzi samo. Faktem jest bowiem, że gospodarczym koniem pociągowym Italii jest właśnie północ, a głównie tzw.trójkąt industrialny między Mediolanem, Genuą i Turynem.

Polenta, kulinarny symbol północy. https://www.medicalnewstoday.com/articles/319798.php

Innym faktem jest, że Włosi są narodem niesłychanie zróżnicowanym pod każdym względem: kulturowym, językowym, kulinarnym. A także, że są z zasady bardzo mocno przywiązani do swojego regionu, że Sycylijczyk najpierw powie, że jest Sycylijczykiem, a dopiero później – że Włochem. Że wielu południowców z pogardą powie o północy “polentoni” (zjadacze polenty), a ci z kolei nazwą południowców “terroni” (chłopi, wieśniacy). Że pięć regionów włoskich jest autonomicznych i rządzi się własnymi prawami, że w Trentino Alto Adige silne są wpływy niemieckie, w Val d’Aosta – francuskie i tak dalej. Ale nie zapominajmy też, że Włochy były przez całe długie lata podzielone i rozdrobnione, a jednym krajem są właściwie od stu pięćdziesięciu lat. To zaledwie dwa pokolenia i żaden powód, by mówić, że Włochy są tylko na południu. Żaden.

Powiem nawet więcej: czyż nie kochamy Włoch właśnie dlatego, że są tak fantastycznie zróżnicowanym krajem? Pod każdym względem? Że uwielbiamy tę ich mieszankę języków, dialektów i akcentów, kuchni, kochamy to, że na południu zjemy sobie caponatę, a na północy strudla i knedle? Przecież to jest wspaniałe bogactwo kulturowe i tradycyjne, największy skarb tego kraju! Czy gdyby Włochami zostało tylko południe, ta różnorodność zostałaby zachowana? Oczywiście nie. To znaczy, nadal Apulia by mocno różniła się od Kalabrii, ale jednak nie tak, jak Neapol od Mediolanu.

Orecchiette con cime di rapa, kulinarny symbol Apulii. https://www.puglia.com/orecchiette-con-cime-di-rapa/

Rzecz jasna, jak już wcześniej mówiłam, to co przeciętny osobnik utożsamia z Włochami, jest na południu bardziej widoczne (pomyślmy choćby o mafii, która na północy jest znacznie staranniej zakamuflowana, czy o architekturze). Ale to nie znaczy, że na północy tego nie ma. Nie znaczy to, że tylko stereotypowe Włochy są dobre, a te wychodzące poza stereotypy – na przykład jedzące polentę czy mówiące z niemieckim akcentem – są już złe i niewłoskie. Dlatego błagam – nie opowiadajmy głupot, że prawdziwe Włochy są na południe od Rzymu. Nie dajmy sobie wmówić, że tylko południe (lub że tylko północ) są prawdziwe. Prawdziwe są całe, calutkie Włochy, od Lampedusy aż do krańców Val d’Aosta. Są zróżnicowane i autentyczne, a my czerpmy z nich całe to bogactwo, cieszmy się tą niezwykłą, wspaniałą różnorodnością. I wspomnijmy sobie cichutko, że my, Polacy, też wcale nie tworzymy znowu takiej homogenicznej mieszanki, co najlepiej pokazują nam każde kolejne wybory.

Dodam jeszcze od siebie, że mnie los zawsze rzucał na północ: najpierw Padwa (rejon Veneto), później Gargnano (okolice Brescii). I zapewniam Was, że to są też Włochy. Bardzo, bardzo włoskie.

A co Wy o tym myślicie? Bo ja się tak zapaliłam do obrony zjednoczonych Włoch, a moze Wy wcale tak nie uważacie? Może podobnie jak autor owego komentarza uważacie, że “Włochy są na południe od Rzymu”? Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii.

Aleksandra: kompletnie zwariowana na punkcie Włoch, włoskiego i wszystkiego, co się z włoskim łączy.