Ostatnio pisałam Wam o samych smutnych rzeczach: najpierw o Giulio Regenim, potem o klęskach różnego rodzaju 1916 roku, wreszcie o tragicznej powodzi we Florencji. Żeby więc nie było tak smętnie, postanowiłam dzisiaj opowiedzieć o czymś nieco bardziej zabawnym: o najgłupszej sytuacji, jaka przydarzyła mi się we Włoszech. Może zresztą przydadzą się Wam nauczki, które wyciągnęłam z tych głupot – lepiej się uczyć na cudzych błędach niż na własnych.
Głupia sytuacja przytrafiła mi się niedawno, bo w tym roku, kiedy byłam na stażu Curiosi del Territorio. Po bardzo intensywnym tygodniu trafiła się nam wolna niedziela i wykorzystaliśmy ją, żeby pojechać nad morze. Pogoda była piękna, cieplutko, woda nieco zimna, ale dało się wytrzymać. Stałam sobie spokojnie w tej wodzie i praktykowałam sztukę flirtu z pewnym bardzo uroczym młodzieńcem o imieniu Francesco, poznanym właśnie w trakcie morskiej kąpieli. Zimno mi nieco było, ale nie mogłam się wykazać brakiem hartu ducha i kondycji (wystarczyło, że okazałam się od Francesca z n a c z n i e starsza). Stałam więc sobie i gadałam, kiedy nagle poczułam straszny, okrutny ból w lewej stopie. Skurcz, pomyslałam, zdławiłam syknięcie bólu i zaczęłam ruszać tą stopą, żeby skurcz minął. Ale jakoś nie minął, bolało mnie coraz bardziej, w końcu przerwałam Francesco w pół słowa, powiedziałam, że mi zimno i że muszę wyjść i pognałam (no, pokuśtykałam) w stronę moich przyjaciółek, siedzących na plaży. Ucięłam wszelkie pytania na temat obiektu flirtu i zajęłam się pilniejszym problemem: moją potwornie bolącą stopą. Bliższe oględziny pozwoliły dostrzec, że po pierwsze, cały palec jest czerwony, a po drugie, stopa puchnie w tempie zadziwiającym. Ponieważ mam bujną wyobraźnię i histeryczne usposobienie, już widziałam siebie umierającą w jakimś zapyziałym tutejszym szpitalu, albo co gorsze, zmuszoną poddać się długiej i kosztownej kuracji, za którą NFZ nie zwróci mi ani grosza (nie śmiejcie się, kiedyś w Anglii miałam zapalenie miazgi zęba, trzy dni przepłakałam z bólu i musiałam mieć operację, a kretyni z NFZ nie oddali mi za to nawet złotówki, twierdząc, że interwencja stomatologa n i e b y ła k o n i e c z n a). Moje zaniepokojone kumpelki wezwały zatem ratownika, który tylko rzucił okiem na moją stopę i od razu powiedział „Ah, ti ha punto un pesce ragno!”. Pesce ragno, jak sobie później wyguglałam, to jadowita ryba żyjąca m.in.w Morzu Śródziemnym – strasznie brzydka i ma taką mordę, że wcale się nie dziwię, że jest jadowita. Zapytałam od razu, czy umrę, ratownik mnie pocieszył, że nie sądzi – zaprowadził mnie i moją asystę do prysznica (publiczny prysznic! Fuj fuj – ale przynajmniej nie musiałam za to płacić) i kazał moczyć stopę w ciepłej wodzie, tak ciepłej, jak tylko zdołam wytrzymać. Puściłam sobie od razu wrzątek na biedną stopę i tak stałam chyba ze dwadzieścia minut, aż ból zaczął powoli ustępować. Wykąpałam się tez przy okazji, bo od bólu miałam już dreszcze i wreszcie odetchnęłam, zebrałam mysli i popędziłam z powrotem na plażę – niestety, za późno! Francesco musiał już iść, tyle dobrego, że chociaż wywiedział się od moich koleżanek, jak mam na nazwisko i znaleźliśmy się później na facebooku. Ale flirt przepadł.
Całe szczęście, że a)szybko trafiłam na ratownika, b)ratownik był przytomny i c)przeczytałam o pesce ragno dopiero później, kiedy ból ustąpił. Z internetu dowiedziałam się bowiem, że cholerna ryba może być naprawdę groźna, organizm może zareagować na wstrząs różnymi wymiotami i tym podobnymi rzeczami, a w starożytności rybaków ukąszonych przez pesce ragno przywiązywano do masztów, żeby , oszaleli z bólu, nie rzucali się do wody! Gdybym przeczytała to wcześniej, z pewnością dostałabym takiej histerii, że cała plaża by mnie zapamiętała na długie lata.
Nauczka 1: jesli będąc w wodzie, poczujesz straszny ból, to może być ukąszenie przez pesce ragno. Wyjdź wtedy z wody i poszukaj czegoś ciepłego, najlepiej gorącego prysznica, a z braku prysznica, może być gorący, nagrzany piasek.
Nauczka 2: nie flirtuj siedząc długo w zimnej wodzie. Nie dość, że ugryzła mnie dzika ryba, to jeszcze następnego dnia okropnie pochorowałam się na zatoki.
Źródło: doświadczenia własne
Glossario:
Pesce ragno – ryba z gatunku ostroszowatych
Pungere –ukłuć, ukąsić (participio passato: punto)
Crampo – skurcz