Jak wiecie, we Włoszech istnieją znaczne różnice między Północą i Południem oraz – w mniejszym stopniu – regionami centralnymi. Do tego stopnia, że nawet prawdziwego porządnego przedstawiciela włoskiej literatury kryminalnej nie ma tylko jednego! Na tytuł „włoskiego detektywa stulecia” zasługuje co najmniej trzech bohaterów – po jednym z Północy, Południa i Centrum. Wszyscy trzej są uczciwymi komisarzami policji, nie tam żadnymi prokuratorami, profilerami, detektywami prywatnymi czy bógwico, wszyscy użerają się z nietolerancyjnymi szefami i wszyscy są żarłokami.
Południe reprezentuje oczywiście mój osobisty faworyt i jeden z moich ulubionych bohaterów literackich w ogóle, czyli Salvo Montalbano, wykreowany przez Andreę Camilleriego. Komisarz mieszka na Sycylii, w małej willi w Marinelli niedaleko małego, fikcyjnego miasteczka Vigata, ma narzeczoną na odległość, Livię, oraz gospodynię Adelinę, i jest Sycylijczykiem w pełnym znaczeniu tego słowa. Głównym bohaterem powieści i opowiadań o Montalbano nie jest wcale ani on, ani tropione przez niego zbrodnie, bohaterką jest Sycylia, prosta, uboga, namiętna, przepiękna, niszczona przez korupcję, kłamstwa, walki o władzę. Montalbano zaś się starzeje, boi się starości i śmierci (przypomina w tym nieco Kurta Wallandera) – ten lęk i gorączkowe pragnienie udowodnienia sobie, że wciąż jest w formie, staje się osią najnowszych książek Camilleriego. Pisałam już o Montalbano dużo, więc zainteresowanych odsyłam do stosownego artykułu, a sama przedstawię Wam dwóch kolejnych przedstawicieli włoskiej literatury kryminalnej.
Regiony centralne, a ściślej Toskanię, reprezentuje komisarz o fatalnym nazwisku Bordelli, stworzony przez Marco Vichiego. Jest to stosunkowo nowy bohater na księgarskich półkach – w Polsce ukazały się jak dotąd dwie powieści z Bordellim w roli głównej (Śmierć w gaju oliwnym i Morderca, którego nie było), we Włoszech zaś az osiem. W tych dziełach nie ma mowy o fikcji: akcja dzieje się w sercu Toskanii, we Florencji, pojawiają się autentyczne nazwy miejsc, ulic, parków, rzeki…Tym, co wyróżnia Bordellego na tle pozostałych bohaterów jest fakt, że jego przygody są osadzone w latach sześćdziesiątych i że bardzo wyraźnie słychać w nich echa drugiej wojny światowej. Bordelli był partyzantem i do dziś wojenne wspomnienia nie dają mu żyć, co szczególnie widać w tomie Śmierć w gaju oliwnym. Nie ma rodziny, otoczony jest za to wiernymi przyjaciółmi (skądinąd też świetnie zarysowane postaci), a zagadki kryminalne – klarowne i dobrze skonstruowane – rozwiązuje z pasją i inteligencją.
Północ reprezentowana jest, rzecz jasna, przez komisarza Guido Brunettiego, mieszkańca Wenecji, wymyślonego przez Donnę Leon. Jest to tak naprawdę nieco fałszywy przedstawiciel włoskiej literatury, gdyż jego autorka nie jest Włoszką, lecz Hiszpanką (z domieszką krwi irlandzkiej), a powieści pisze po angielsku. Ciekawostką jest fakt,że Leon nie pozwala na wydanie swoich dzieł po włosku, tłumacząc, że nie chce, aby jej przyjaciele wiedzieli, co naprawdę myśli o Włoszech i Włochach. Jednak Guido Brunetti jest Włochem, mieszka – podobnie jak jego twórczyni – w Wenecji, więc uznajmy go już za bohatera włoskiego. Komisarz, jako jedyny z naszej trójki, ma rodzinę: żonę (córkę bogatego i wpływowego wenecjanina) i dwójkę dzieci. To rodzina jest dla niego oparciem, bowiem na co dzień Brunetti nuża się w melancholijnym, skorumpowanym i przesyconym żądzą pieniądza świecie, zmierza się z problemami swego pięknego, lecz niszczejącego miasta. Pedofilia, organizacje przestępcze, prostytucja, oszustwa na wszystkich frontach, imigranci – to jego chleb powszedni. Niemal za każdym pojedynczym zabójstwem czy zaginięciem kryje się jakaś grubsza sprawa. Nic dziwnego, że Brunetti jest niemal równie melacholijny jak jego dwaj koledzy po fachu, Montalbano i Bordelli.
Trzy różne serie kryminałów, trzy różne miejsca akcji, trzech różnych bohaterów. Co ich łączy? Po pierwsze, swoista melancholia, która nie pozwala o sobie zapomnieć, choć niekiedy idzie ręka w rękę z humorem (widać to szczególnie u Montalbana), melancholia, o której nie da się chyba zapomnieć, gdy akcja opowiada o zbrodniach, krzywdzie i złu. Po drugie, kuchnia. Każdy z naszych komisarzy jest smakoszem, by nie powiedzieć – żarłokiem. Montalbano stołuje się w trattori „U Enza” albo zjada to, co przygotowała mu wierna Adelina, Bordelli ma swojego ulubionego kucharza Totò, który serwuje mu najsmaczniejsze kąski, Brunetti zaś pałaszuje wszystko, co poda jego ukochana żona. Doprawdy, jeśli zamierzamy czytać którąś z tych książek, koniecznie miejmy pod ręką coś do zjedzenia – zwykle po każdym rozdziale trzeba się trochę posilić. Po trzecie wreszcie – wszyscy trzej są fantastycznymi, pełnokrwistymi bohaterami, tak realnymi, tak ludzkimi, że wydaje się nam, iż naprawdę istnieją, naprawdę nie pozwalają, aby w Italii zatriumfowało zło. A książki są po prostu doskonałą rozrywką i kawałkiem niezłej literatury.
A zatem, drodzy Czytelnicy, dokąd i z którym bohaterem chcielibyście wybrać się prowadzić śledztwo? Na gorącą Sycylię, wśród małych nadmorskich miasteczek, gór i pól, ręka w rękę w komisarzem Montalbano? Do tajemniczej Florencji lat 60-tych, tropić wraz z komisarzem Bordellim zbrodniarzy w zaułkach, pięknych starych willach i gajach oliwnych? A może razem z komisarzem Brunettim odkrywać ciemną stronę Wenecji, jakiej turyści nigdy nie poznają? Wybór, drogi Czytelniku, należy do Ciebie!