Tamtego lata na Sycylii

Tamtego lata na Sycylii

Wybaczcie,  że znowu piszę o książkach. Dopiero co był post o Montalbano, i to w dodatku o Sycylii, a tu nadciągam z kolejną opowieścią literacką, też o Sycylii. Ale w końcu są wakacje, i może macie więcej czasu niż w ciągu roku na czytanie?

Jak wiecie, nie jestem fanką książek o Włoszech, szczególnie  tych napisanych przez nie –Włochów. Te wszystkie dziesiątki dni w Toskanii i winnice w Umbrii czy może odwrotnie – wszystko to jest dla mnie takie sztuczne! Nie kocham też Marleny de Blasi: z wielkim trudem zmęczyłam „Tysiąc dni w Wenecji” i nie znalazłam tam nic absolutnie.  Ale dałam  jej jeszcze  jedną szansę i przeczytałam „Tamtego lata na Sycylii”. I dobrze zrobiłam, bo to jest wreszcie jakaś porządna włoska książka, opowiadająca o realiach bez zbędnego smęcenia i napompowanego zachwytu. De Blasi odrywa się od swoich osobistych, mało interesujących wrażeń i skupia się na innych: tym razem na Tosce Brozzi, niezwykłej sycylijskiej kobiecie.

tamtego-lata-na-sycylii-b-iext3950135

De Blasi trafia na Sycylię w najgorszy letni upał, w pustkę, z dala od turystów, morza i archeologicznych wykopalisk. Znajduje tam przedziwne miejsce: coś w rodzaju samowystarczalnej wspólnoty kobiet, wdów, które razem żyją, wspierają się, gotują, zajmują się domem, polem, zwierzętami i ogrodem. Opiekunką tej wspólnoty jest właśnie Tosca, która opowiada de Blasi swoją historię: o tym, jak będąc dzieckiem została oddana do pałacu książęcego, jak dorastając zakochała się w księciu Leo, dorosłym, żonatym i dzieciatym, który w dodatku postawił się wszechobecnej mafii. Opowieść Toski jest historią o trudnej miłości, o wojnie, o mafii, o trudnym i biednym życiu na przepięknej Sycylii. Brzmi może banalnie, ale tak nie jest: to książka przede wszystkim prawdziwa. Czytelnik wierzy Tosce, wierzy w jej miłość, wierzy w to, jakie jest sycylijskie życie, i jednocześnie podziwia tę twardą kobietę, która tyle przeszła, a teraz, na starość, stworzyła wspólnotę dla samotnych, starszych kobiet.

Trochę to taka książka słodko – gorzka i przez to bardzo sycylijska, zresztą podobnie jak i powieści o Montalbano, tak skrajnie różne od powiastek de Blasi. Dzięki nim możemy poznać prawdziwą Sycylię, piękną i okrutną, biedną i bogatą, zbudowaną z kontrastów. Utwierdzam się w przekonaniu, że Sycylia to najbardziej niezwykły i tajemniczy region Włoch!

A Wy? Czytaliście tę książkę? A może inne książki Marleny de Blasi? Podzielcie się wrażeniami w komentarzach 🙂

Aleksandra: kompletnie zwariowana na punkcie Włoch, włoskiego i wszystkiego, co się z włoskim łączy.