Ser, papież i widoki, czyli Pienza

Ser, papież i widoki, czyli Pienza

Moja wrześniowa wycieczka po Toskanii była, musze przyznać, dość intensywna, zwiedziłam sporo ślicznych miasteczek (np. San Gimignano), ale tym, które spodobało mi się najbardziej – była Pienza. I to mimo niekorzystnej pogody, jako że w środku dnia złapał mnie paskudny deszcz. 

Pienza połozona jest w idealnym miejscu, między słynnymi San Quirico d’Orcia i Castiglione d’Orcia. Jadąc tam samochodem, bez trudu znajdziemy słynną, obsadzoną cyprysami drogę, uwiecznioną w Gladiatorze, i inne fantastyczne widoki, które wyglądają jak wprost z pocztówek. Jednak samo miasteczko też warte jest uwagi.

Jak większość średniowiecznych osad toskańskich, także i Pienza może pochwalić się wspaniałą zabudową, wąskimi uliczkami, licznymi kościołami, pięknymi domkami, kwiatami, cudownymi punktami widokowymi.  Szczególnie zachwycają uliczki o pięknych i wymownych nazwach: Via del Bacio (ulica pocałunków), Via dell’amore (ulica miłości), Via della Fortuna (ulica szczęścia), z których rozciągają się fantastyczne panoramy na Val d’Orcia. Jednak Pienza ma jeszcze jeden atut: ciekawą historię. Kiedyś była maleńką, nic nieznaczącą wioseczką o nazwie Corsignano. A jednak to właśnie tam urodził się niejaki Eneasz Sylwiusz Piccolomini, który został obrany papieżem i przybrał imię Piusa II. To on właśnie hojnie dofinansował swoją rodzinną wieś, tworząc z niej dzisiejszą Pienzę, miasto prześliczne i zbudowane niezwykle harmonijnie. Do dziś Pienza jest tak bardzo kojarzona z Piusem II, jak Wadowice z jego późniejszym następcą, Janem Pawłem II.

Jednak, tak mówiąc Wam zupełnie szczerze, to nie Pius i nie zabudowa, czynią to miasteczko moim ulubionym. Nawet nie widoki, choć fakt, zapierają dech w piersiach. Nie. Jest to… ser.

Pienza jest bowiem królestwem jednego z moich ukochanym serów, pecorino, czyli sera owczego. Jego szczególny zapach uderza w nozdrza już po przekroczeniu miejskich murów, pobudza apetyt i zdaje się kusić i przyciągać do któregoś z licznych sklepików z serami.  Wejście do któregoś z nich grozi tym, że wyjdziemy z pełnymi torbami, ale i pustym portfelem. Wybór pecorino jest bowiem jak jego zapach: oszałamiający! Możemy kupić pecorino o różnym stopniu dojrzałości, ale i różne wersje smakowe: ser, który dojrzewał w orzechach, w popiele, w różnych ziołach, w peperoncino, w pieprzu… Nie wiem, jak Wy, ja jestem wielką fanką sera i ciężko mnie było odciągnąć od półek uginających się od wielkich gomułek różnorodnych typów pecorino. Moja mama zaś, kupiwszy całkiem spory kawałek pecorino, podjadała go sukcesywnie po odrobince, tak, że po godzinie po serze nie było ani okruszka!

https://www.flickr.com/photos/twiga_swala/5809370858

To wszystko sprawia, że Pienza nie jest tylko jednym z licznych toskańskich miasteczek, których jest przecież bardzo dużo. Jeśli lubicie pecorino, jest punktem obowiązkowym wycieczki po Toskanii. Także jeśli doceniacie przepiękne widoki. Bardzo doradzam odbyć tę podróż samochodem, by po drodze napawać się panoramami toskańskich wzgórz, cyprysami, polami słoneczników i uprawami winogron. Najlepiej znaleźć sobie kierowcę – choćby po to, żeby kawałek doskonałego pecorino można popić kieliszkiem pysznego chianti classico!

Aleksandra: kompletnie zwariowana na punkcie Włoch, włoskiego i wszystkiego, co się z włoskim łączy.