Do wiosny kalendarzowej jeszcze dobre pięć dni, a do prawdziwej to nikt nie wie ile, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by wnieść odrobinę wiosny na bloga (trochę już wniosły drzewa migdałowe). Nie szkodzi, że to la primavera in anticipo (przedwczesna wiosna). W dodatku jedno z włoskich przysłów mówi: Per San Valentino primavera sta vicino! (Na świętego Walentego zbliża się wiosna).
Z drugiej jednak strony, włoskie przysłowia przestrzegają przez zbyt wczesną wiosną: La primavera di gennaio porta guai (wiosna w styczniu przynosi kłopoty) i guardati dalla primavera di gennaio (nie szukaj wiosny w styczniu, nie ufaj ciepłym dniom styczniowym: zimno powróci), a w dodatku una rondine non fa primavera (jedna jaskółka wiosny nie czyni). Jednak po 21 marca można już ufać jaskółkom: per San Benedetto la rondine è sotto il tetto (na świętego Benedykta, czyli na 21 marca, jaskółka pod dachem). Ale wiosna ma i ciemniejsze strony: a primavera vengono fuori tutte le magagne (wiosną wychodzą na wierzch wszystkie problemy).
Wiosna w języku włoskim używana jest też często w odniesieniu do wieku: można zatem mieć la primavera della vita (wiosna życia, radosny i beztroski wiek młodzieńczy) lub wprost przeciwnie, avere tante primavere (mieć za sobą liczne wiosny).
Tak plotkujemy o tej wiośnie w języku, ale nie zapominajmy o wiośnie w sztuce: wystarczy wspomnieć o Czterech porach roku Vivaldiego czy o tytułowej piosence Laury Pausini „Primavera in anticipo”, albo o Wiośnie Botticellego…
Idę szukać wiosny, na pewno gdzieś się już czai!