O filmie, miłości i makaronach: “Mine vaganti”

O filmie, miłości i makaronach: “Mine vaganti”

Witajcie po bardzo długiej przerwie!

 

Zapewne wielu z Was już straciło nadzieję, ze kiedyś tu wrócę, bo przerwy na moim blogu dotąd się nie zdarzały. Mogłabym teraz tłumaczyć się nadmiarem pracy, znudzeniem albo po prostu urlopem, mogłabym też nic nie mówić, ale odrobina szczerości się Wam moim zdaniem należy. Nie było mnie na blogu, ponieważ zmarł mój Tata. Uwierzcie, śmierć, pogrzeb i tym podobne atrakcje naprawdę nie sprzyjają pracy twórczej i pisaniu. Sprzyjają raczej zwinięciu się w kłębek i schowaniu głęboko pod kocem. 

No nic, wracam do Was po tym koszmarze i aby sobie ułatwić powrót, wybrałam temat lekki, łatwy i bardzo przyjemny, mianowicie chciałabym Wam opisać mój ukochany film. Być może go już znacie: chodzi o “Mine vaganti”, który w Polsce ukazał się pod ślicznym i jakże adekwatnym tytułem “O miłości i o makaronach”.

https://www.filmweb.pl/film/Mine+vaganti.+O+mi%C5%82o%C5%9Bci+i+makaronach-2010-517396

Film, w reżyserii Ferzana Ozpetka (włoski reżyser o tureckich korzeniach, stąd nietypowe nazwisko), powstał już ładny kawał czasu temu, w 2010 roku, a mimo to jest zadziwiająco uniwersalny i aktualny. Z fabuły wiele Wam nie zdradzę, bo pełna jest niespodzianek, wspomnę tylko nieco początek: otóż do rodzinnego Lecce, miasteczka w Apulii na głębokim południu Włoch, przyjeżdża z Rzymu Tommaso Cantone. Jego rodzina posiada fabrykę makaronu i zamierza podpisać świetny kontrakt, natomiast Tommaso zamierza przy tej okazji ogłosić pilnie strzeżoną tajemnicę. W czasie uroczystej kolacji dzieje się jednak coś, czego Tommaso nie mógł przewidzieć i w rezultacie wszystkie jego plany ulegają zmianie. W tle plącze się fantastycznie zarysowana rodzina: despotyczny ojciec, skostniała matka, babcia mówiąca zawsze to, co myśli, lekceważona siostra, mająca problemy z alkoholem ciotka – słowem, grupa nader barwna, a do tego wspaniale odegrana. 

http://www.novekino.pl/kina/merkury/film.php?id=1534

Główny urok tego filmu polega na tym, że teoretycznie jest komedią. Gdy obejrzałam go pierwszy raz, to właśnie aspekty komediowe zapadły mi w pamięć, podobnie zresztą sugeruje trailer. Mnóstwo zabawnych jest scen, choćby słynna scena w sklepie czy wyczyny przyjaciół Tommaso, wreszcie sama zasadnicza akcja przy kolacji ma pewien komiczny wydźwięk. Jednak im dłużej oglądam ‘Mine vaganti” (a widziałam co najmniej kilka razy), tym bardziej widzę raczej w tym filmie komediodramat i większą moją uwagę przyciągają dramaty i sceny smutne, którymi film jest przepełniony: mówi o samotności, desperacji, dążeniu do realizacji marzeń, braku akceptacji.

http://www.novekino.pl/kina/merkury/film.php?id=1534

Wszystko to jest w dodatku świetnie odegrane, obsada naprawdę jest doskonałe, począwszy od zmarłej niedawno Ilarii Occhini w roli babci (nagroda Davide di Donatello za najlepszą drugoplanową rolę żeńską) przez Ennio Fantaschini (nagroda Davide di Donatello za najlepszą drugoplanową rolę męską) aż po młodego jeszcze Riccardo Scamarcio (więcej o nim tutaj). Każda, nawet epizodyczna rola zagrana jest wspaniale. Do tego piękne krajobrazy Apulii: oliwne gaje, złociste plaże, wąskie uliczki miasteczek i absolutnie fantastyczną ścieżkę dźwiękową, zawierającą takie hity jak “50mila lacrine” Niny Zilli czy “Una notte a Napoli” Pink Martini. Po prostu rozpływam się nad tym filmem i gdy niedawno obejrzałam go po raz bodaj siódmy, powiem Wam szczerze: wzruszyłam się jeszcze bardziej niż za pierwszym razem.

http://www.novekino.pl/kina/merkury/film.php?id=1534

Dodatkową wisienką na torcie jest fakt, jak wiele zdań z tego filmu kryje w sobie wielką mądrość. Spójrzcie choćby na to “A volte e’ piu’ faticoso stare zitti che dire quello che si pensa” (czasem ciężej jest milczeć niż powiedzieć co się myśli) albo “La terra non puo’ voler male all’albero” (ziemia nie może nie kochać drzewa) czy wreszcie “Se fai sempre quello che ti dicono gli altri non vale la pena di vivere” (jeśli robisz zawsze to, co ci mówią inni, nie warto żyć).

Jeżeli nie widzieliście jeszcze “Mine vaganti”, obejrzyjcie koniecznie. Nie jest trudno znaleźć wersję polską, ale i wersja włoska wydaje mi się stosunkowo łatwa. I napiszcie mi w komentarzu, czy też pokochaliście ten film taką miłoscią, jak ja!

Aleksandra: kompletnie zwariowana na punkcie Włoch, włoskiego i wszystkiego, co się z włoskim łączy.