Niezwykły florencki most: Ponte Vecchio

Niezwykły florencki most: Ponte Vecchio

Każdy, kto był kiedykolwiek w jednym z moich ukochanych miast – Florencji – wie, że miasto to dzieli na dwie części rzeka o nazwie Arno. Oba brzegi miasta spinają liczne mosty, z których najbardziej znany i najpiękniejszy to Ponte Vecchio., Stary Most, zwany też Mostem Złotników. Dlaczego właśnie on? Posłuchajcie opowieści o Starym Moście.

Ponte Vecchio został wybudowany w miejscu, gdzie rzeka Arno jest najwęższa, w XIV wieku, z kamienia. Wcześniej na jego miejscu znajdowały się inne mosty – prawdopodobnie trzy, najstarszy wybudowany już w czasach starożytnego Rzymu, lecz zmiotły je liczne powodzie. Ponte Vecchio w takim kształcie, jakim znamy go obecnie, powstał w roku 1345 roku, zaprojektował go Taddeo Gaddi. Okazał się znacznie bardziej trwały niż jego poprzednicy i nie ruszyła go nawet gigantyczna powód z 1966 roku (o której więcej tutaj) – wprawdzie woda wdarła się do zakładów złotniczych, jednak sam most nawet nie drgnął.

Na tym imponującym moście potworzyły się liczne zakłady i sklepy – rybne, rzeźnicze, garbiarskie. Handel kwitł aż do czasów Medyceuszy, który to okres był dla Ponte Vecchio dość niezwykły. Dlaczego? 

Po pierwsze, w 1565 roku nad zakładami dobudowana została dodatkowa konstrukcja – tak zwany korytarz Vasariego (rozsławiony przez książkę “Inferno” Dana Browna), czyli korytarz łączący Palazzo Vecchio, w którym Medyceusze rządzili, z ich prywatną rezydencją, Palazzo Pitti, po drugiej stronie Arno. Niezwykła budowla zaczyna się w Palazzo Vecchio, przecina Galerię degli Uffizi, lekko zakręca, przechodzi nad Ponte Vecchio, sięga Torre del Manelli i kończy się w Palazzo Pitti. Ma w sumie niewiele ponad kilometr długości. Dzięki temu Cosimo I dei Medici miał możliwość szybkiego i wygodnego przemieszczania się między urzędami publicznymi a własnym domem.

Prawdopodobnie to z powodu tego korytarza z mostu usunięte zostały zakłady rzemieślnicze i sklepy. Medyceusze, tak często korzystający z trasy między Palazzo Pitti a Palazzo Vecchio, nie znosili koszmarnych zapachów unoszących się stamtąd – warto dodać, ze znajdowały się tam też zakłady garbiarskie, a wonie towarzyszące obróbce skóry są rzeczywiście nieprzyjemne. Medyceusze zatem zażądali, aby most pod ich korytarzem zajęty był przez przedsiębiorstwa mniej śmierdzące i tak na Ponte Vecchio pojawiły się zakłady złotnicze. Tak jest zresztą do dziś – na moście znajdują się obecnie zakłady jubilerskie.

I tak Ponte Vecchio trwał sobie całymi latami spokojnie, nawet po zmierzchu władzy Medyceuszy. W 1901 roku jego spokój zakłóciła jedynie budowa pomnika Benvenuta Celliniego, jednego z florenckich rzeźbiarzy i złotników. Pomnik znajduje się w najwyższym punkcie mostu, po jego prawej stronie (idąc od centrum Florencji), podczas gdy po lewej znajduje się wspaniały punkt widokowy, ukryty oczywiście pod korytarzem Vasariego. Potem przyszły gorsze czasy, II wojna światowa.

Gdy Hitler w towarzystwie Mussoliniego zwiedzał Włochy w 1938 roku, zwizytował oczywiście Florencję i ponoć zachwycał się widokiem z korytarza Vasariego. Panorama miała tak go zauroczyć, że w trakcie odwrotu wojsk niemieckich kazał oszczędzić Ponte Vecchio, choć naziści wysadzali wszystkie florenckie mosty. Dziwna decyzja? Oczywiście, że dziwna, więcej – nieprawdziwa. Hitler nie był wcale tak wrażliwy na piękno Mostu Złotników. Niemieccy saperzy umieścili już nawet miny na Ponte Vecchio, by go wysadzić w powietrze, ku trwodze florentczyków, stłoczonych w najważniejszych punktach miasta. Jednak do wybuchu nie doszło, dzięki pewnej niezwykłej postaci – niejakiemu Burgasso. Był on starszym, schorowanym człowiekiem, powykrzywianym z powodu polio, pomocnikiem złotnika. Udawał głupca, dzięki czemu Niemcy pozwolili mu swobodnie krążyć po  Moście, on zaś zdołał zrozumieć, gdzie i jak rozlokowane są miny, a później je po prostu rozbroił. I tak to florencki kaleka, a nie dobra wola fuhrera ocaliła najpiękniejszy most we Florencji.

W czasach jeszcze nam bliższych Ponte Vecchio miał kolejny problem – bezrozumnych turystów, którzy namiętnie obwieszali go kłódkami, symbolami miłości. W 2006 ilość kłódek była tak duża, że władze miasta podjęły decyzję o ich usunięciu i wprowadzeniu surowego zakazu umieszczania kłódek. Dziś każdy, kto próbuje umocować swoją kłódkę, może dostać mandat w wysokości 50 euro. Niektórzy próbują i rzeczywiście kilka kłódek zwykle można znaleźć, są jednak one szybko usuwane przez służby miejskie. 

Ponte Vecchio to jedno z moich ukochanych miejsc we Florencji. Uwielbiam przechadzać się po nim, podziwiać piękną biżuterię i jeszcze piękniejszy widok na miasto, rozciągający się z punktu widokowego. Dzięki za to Burgassiemu!

Aleksandra: kompletnie zwariowana na punkcie Włoch, włoskiego i wszystkiego, co się z włoskim łączy.