Makaron z cukinią i groszkiem

Makaron z cukinią i groszkiem

Dawno nie dzieliłam się z Wami moimi superszybkimi i superłatwymi włoskimi przepisami. Powód jest banalny – nie miałam czasu nie tylko na na eksperymentowanie w kuchni, ale nawet na wejście do tejże, więc sami rozumiecie. Ale ostatnio sytuacja zmusiła mnie do podjęcia zdecydowanych działań w obrębie lodówki i kuchenki. Krótko mówiąc, nie miałam nic do jedzenia, pora była późnawa, a ja głodna i musiałam przygotować sobie na szybko cokolwiek. Z głębi szafek udało mi się wygrzebać cebulę, nieco zwiędłą, ale wciąż jadalną cukinię i puszkę groszku. Makaron już musiałam zmieszać, bo nie miałam wystarczającej porcji jednego rodzaju! No, ale coś mi z tego wyszło i muszę nawet powiedzieć, że wyszło zupełnie przyjemnie w smaku i na pewno będę powtarzać ten przepis, niekoniecznie w sytuacjach podbramkowych. Oto i on:

 

Składniki:

  • makaron w ulubionym kształcie
  • ¾ cukinii
  • nieduża cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • puszka groszku
  • sól, pieprz, ewentualnie inne ulubione przyprawy
  • oliwa z oliwek

 

Przygotowanie:

Makaron gotujemy al dente. W międzyczasie kroimy drobno czosnek i podduszamy do na rozgrzanej oliwie, bacząc, by go nie przypalić. Dodajemy drobno pokrojoną cebulę i podduszamy na niedużym ogniu przez około 4 – 5 minut. Możemy podlać odrobiną wody z gotującego się makaronu, to nam zmiękczy cebulę i zagęści sos. Następnie dodajemy obraną i drobno pokrojoną cukinię, posypujemy pieprzem i solą, i dusimy wszystko razem jeszcze 5 min na niedużym ogniu, pilnujac, by się nie przypaliło, nie przywarło do dna patelni itp – możemy też podlewać wodą z makaronu. Po upływie tego czasu dosypujemy odsączony wcześniej z zalewy groszek i dalej dusimy, mieszając, przez minutę. Potem dodajemy makaron do naszego sosu i starannie mieszamy. Można też posypać oczywiście parmezanem, który niestety był mi w owej chwili niedostępny. 

Uwaga: przy tym tempie duszenia całość wyjdzie dość miękka. Jeśli wolimy, gdy cukinia i cebula chrupią nam w zębach, nalezy czas duszenia zredukować o jakąś jedną trzecią. 

Wyszło naprawdę bardzo smacznie, nie spodziewałam się, powiem Wam szczerze. Tylko zdjęcie nie wyszło zbyt atrakcyjnie, ale na żywo wyglądało (i pachniało) znacznie lepiej.

 

Smacznego i dajcie znać, czy udało się Wam coś takiego zrobić 🙂

Aleksandra: kompletnie zwariowana na punkcie Włoch, włoskiego i wszystkiego, co się z włoskim łączy.