Giulia Tofana: najsłynniejsza włoska seryjna zabójczyni

Giulia Tofana: najsłynniejsza włoska seryjna zabójczyni

W ostatniej ankiecie na facebooku zapytałam Was, czy wolicie wpis poświęcony gramatyce, czy raczej historię kryminalną. Wygrała druga opcja, zatem dziś mam przyjemność przedstawić Wam opowieść o najsłynniejszej włoskiej seryjnej zabójczyni. Oto Giulia Tofana i jej historia.

Jeśli nigdy o niej nie słyszeliście – nic dziwnego. Jej historia sięga bowiem XVII wieku, a do tego pełna jest luk i niepewności.

https://pl.pinterest.com/pin/127648970668239507/?lp=true

Nazywała się najprawdopodobniej Giulia Tofana (inne źródła podają Toffana), urodziła się w okolicach Palermo i była zapewne córką (lub siostrzenicą) słynnej trucicielki Thofanii d’Adamo, oskarżonej i skazanej w 1633 roku za zabicie męża. To dzięki matce poznała recepturę na truciznę doskonałą, bo bezwonną, pozbawioną koloru i smaku, oraz niepozostawiającą wykrywalnych w owym czasie śladów. Co składało się na zabójczą substancję? Główną ingrediencję stanowił arszenik, do którego dodawano ziele o nazwie cymbalaria, a także ołów i belladonnę, co dawało mieszankę o śmiertelnej mocy, wywołującą biegunkę, wymioty, osłabienie, bóle mięśni, konwulsje i w końcu śmierć.

Giulia Tofana, choć niepiśmienna i zarabiająca w owym czasie jako prostytutka, musiała mieć tęgi umysł i żyłkę przedsiębiorcy, postanowiła bowiem truciznę rozpowszechnić i sprzedawać. Wykorzystała do tego celu łzy, rzekomo kapiące z grobu świętego Mikołaja z Bari, mające właściwości lecznicze – w rzeczywistości w buteleczkach znajdował się ów zabójczy specyfik, nazywany przez autorkę “acqua tofana”. Klientkami trucicielki były kobiety, które chciały się pozbyć niewygodnych mężów lub kochanków. Dostawały dokładne instrukcje, jak stosować preparat: Tofana zalecała podawanie stopniowo bardzo małych dawek, co powoli wzmagało problemy zdrowotne nieszczęsnej ofiary i w końcu prowadziło do śmierci. Ówcześni lekarze nie byli w stanie nic na to poradzić, ani tez potwierdzić, że w istocie chodziło o otrucie.

https://www.pinterest.it/pin/3237030961798058/

Handel szedł Tofanie znakomicie i wkrótce stała się osobą bardzo zamożną, a jej wpływy zaczęły sięgać także Neapolu i Rzymu. Jednak tak liczne śmierci mężczyzn w sile wieku nie mogły nie wzbudzić podejrzeń. Choć Tofana była sprytna i ostrożna, to jednak wpadła, w momencie, gdy władzę w Neapolu przejął wicekról Wirich Philipp von Daun, sprawujący władzę w imieniu Habsburgów. Trucicielka ukryła się w klasztorze, gdzie teoretycznie powinna być bezpieczna. Ale żołnierze wicekróla naruszyli święty azyl i zabrali Tofanę do więzienia, do Zamku Jajecznego (o którym przeczytacie tutaj).

O dziwo, wywołało to zamieszki i protesty w całym Neapolu. Na ile było to spowodowane niechęcią do Habsburgów, na ile wpływami bogatych klientek Tofany, a na ile sympatią do trucicielki – trudno ocenić. Faktem jest jednak, że za Giulią wstawił się kardynał Francesco Pignatelli, oburzony pogwałceniem zasad azylu w klasztorze, i nawet zagroził wicekrólowi ekskomuniką. Ale von Daun okazał się spryciarzem: rozpuścił plotkę, jakoby Tofana miała zamiar otruć wodę we wszystkich studniach w mieście i zabić wszystkich mieszkańców. Neapolitańczycy uwierzyli i przestali protestować, zaś Giulia Tofana została poddana okrutnym torturom, po których zaczęła sypać nazwiskami kolejnych klientek. Podobno przyznała się do otrucia ponad 600 mężczyzn w samym tylko Rzymie!

Na kobiety w mieście padł blady strach. Trucicielki usiłowały ukrywać się w kościołach i klasztorach, jednak wiele z nich wyłapano i część zabito: te wywodzące się z pospólstwa wieszano publicznie, te z arystokracji duszono po kryjomu w więzieniach, oszczędzając im hańby. W końcu wydano na Tofanę wyrok i wykonano go publicznie: została powieszona, wraz z córką Girolamą i kilkoma poplecznikami, na Campo de’ Fiori w Rzymie, w tym samym miejscu, w którym spalono Giordana Bruna. Data egzekucji nie jest pewna: mówi się o 1659 roku, ale niektóre źródła podają datę o pół wieku późniejszą, bo 1719.

https://www.thevintagenews.com/2018/10/22/giulia-tofana/

Na ile historia o zabójstwach Tofany jest prawdą, trudno orzec. Pamiętajmy, że była to epoka wyjątkowo nieprzychylna kobietom, w całej Europie na stosach palono wówczas czarownice, znachorki, akuszerki. Nie sposób dać wiary zeznaniom wymuszonych torturami. Tofany jednak bronił Kościół, więc nie o czarowanie tutaj chodziło. Być może była tylko ofiarą powszechnych wówczas zwłaszcza we Włoszech i Francji lęków przed otruciem, być może zaś rzeczywiście miała na sumieniu wielu otrutych mężczyzn? Faktem jest, że Tofana i jej trucizna, acqua tofana, zapadły głęboko w zbiorową pamięć: wspomina o niej między inni Alexander Dumas w “Hrabim Monte Christo” oraz Michaił Bułhakow w “Mistrzu i Małgorzacie”. Śmiertelny lęk przed acqua tofana żywił podobno Wolfgang Amadeusz Mozart.

W każdym razie na Campo de’ Fiori w Rzymie skończyła się historia włoskiej seryjnej morderczyni, Giulii Tofany. Przyznajcie, że jesli chodzi o ilość ofiar, to jeśli jej zeznania są prawdziwe, doprawdy trudno ją przebić…

Aleksandra: kompletnie zwariowana na punkcie Włoch, włoskiego i wszystkiego, co się z włoskim łączy.