Fabrizio Catalano: zaginięcie w Asyżu

Fabrizio Catalano: zaginięcie w Asyżu

Zapewne każdy z Was zna lub kojarzy Asyż: małe, śliczne miasteczko w Umbrii, w samym sercu Włoch, tak mocno związane z postacią Franciszka, świętego ważnego dla każdego Włocha. Asyż, miejsce o niezwykłej atmosferze, przyciągające ludzi wierzących (i wątpiących) z całego świata, jest jednak także scenerią jednej z najsławniejszych i najbardziej niepokojących zagadek ostatnich lat: zaginięcia Fabrizio Catalano.

Panorama Asyżu. https://en.wikipedia.org/wiki/Assisi

Fabrizio Catalano urodził się i wychował w Collegno, w pobliżu Turynu, w kochającej się i religijnej rodzinie. Od dzieciństwa był bardzo związany z kościołem: uczęszczał na msze, uczestniczył w oazie i w życiu miejscowej parafii. Im był starszy, tym bardziej angażował się w wolontariat, m.in. odbył staż w domu opieki dla starszych ludzi w Turynie, wraz z grupą znajomych z oazy dokarmiał bezdomnych i wydawało się, że dobroczynności zechce poświęcić dorosłe życie. Oprócz wolontariatu kochał też sport (uprawiał hokej na lodzie) oraz muzykę, grał doskonale na gitarze i śpiewał, co zresztą często wykorzystywał w swojej działalności dobroczynnej. Wszyscy znajomi wspominają go jako bardzo radosnego i sympatycznego chłopaka, pragnącego zrobić coś dla innych. Miał na to pomysły: zastanawiał się nad przyjęciem święceń kapłańskich lub nad wyjazdem na misje.

 

Fabrizio z rodzicami. http://www.lastampa.it/2018/07/19/cronaca/quattrocento-racconti-per-non-dimenticare-fabrizio-catalano-yLZZYoGW45R5szp1gKe8nO/pagina.html

Fabrizio Catalano. https://livesicilia.it/2013/07/05/era-scomparso-otto-anni-fa-avvistato-vicino-terrasini_344777/

W 2005 roku Fabrizio miał 19 lat i uczęszczał w Asyżu na letni kurs muzykoterapii. W trakcie swojego stażu zauważył, jak pozytywnie wpływa muzyka na ludzi starszych, chorych i przygnębionych, i bardzo chciał zgłębić temat. 16 lipca przyjechał do Asyżu i zaczął kurs. 19 lipca zadzwonił do przyjaciółki Laury z życzeniami urodzinowymi, mówiąc “przytrafiło mi się coś wspaniałego”. Na pytania Laury dodał “z pomocą Pana znalazłem swoją drogę. Opowiem Ci wszystko, jak wrócę”. 21 lipca wyszedł z domu, który wynajmował z kolegami, i nigdy do niego wrócił.

Fabrizio z ukochaną gitarą. http://www.torinoggi.it/2018/04/22/leggi-notizia/argomenti/attualita-8/articolo/il-30-aprile-scade-il-termine-per-partecipare-alla-quarta-edizione-del-premio-letterario-dedicato-a.html

Rodziców zaalarmował nauczyciel z kursu muzykoterapii, zaniepokojony faktem, że Fabrizio nie zjawił się na zajęciach. Państwo Catalano udali się do Asyżu i ku swojemu zdumieniu odkryli, ze w pokoju ich syna znajdują się wszystkie jego rzeczy: ubrania, książki, pieniądze, okulary, telefon komórkowy. Brakowało jedynie dokumentów oraz ukochanej gitary. Rodzice zawiadomili policję i karabinierów, którzy rozpoczęli (bez zbytniego zresztą zapału) poszukiwania. Po paru dniach wpadli na trop: okazało się, że Fabrizio był widziany na tzw. cammino francescano, ścieżce franciszkańskiej, czyli drodze prowadzącej z Asyżu z kierunku Gubbio aż do La Verna. Tam znaleziono biały worek, a w nim wszystkie dokumenty Catalano. Chłopaka zapamiętały i widziały dwie osoby: kierowca samochodu oraz mieszkająca przy drodze kobieta, którą Fabrizio poprosił o wodę oraz o dwa pomidory. Kierowca stwierdził, że Fabrizio miał przy sobie gitarę w futerale oraz biały worek, zaś kobieta wspominała tylko o gitarze.

https://www.pinterest.ca/pin/373376625327384594/?lp=true

Na tej podstawie wysnuto teorię, w którą uwierzyła zarówno rodzina, jak i policja, a mianowicie że Fabrizio udał się na samotną pielgrzymkę śladami świętego Franciszka, że potrzebował ciszy, spokoju i zastanowienia się nad własnym życiem. Tę hipotezę stanowczo podnoszą dziennikarze programu “Chi l’ha visto?” (odpowiednik “Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie”), twierdząc, że uduchowiona atmosfera Asyżu mogła tak wpłynąć na młodego, wrażliwego chłopaka. Jednak z czasem teoria ta upadła. Cała ścieżka franciszkańska wynosi około 150 km, gdyby nawet Fabrizio udał się w tę i z powrotem piechotą, to przecież by wrócił. Tymczasem nie ma po nim śladu. Pół roku po zaginięciu chłopaka odnaleziono jego gitarę w pobliżu gospodarstwa agroturystycznego. Wtedy pojawiła się hipoteza, że być może Fabrizio pomylił drogę i zabłąkał się w lesie lub uległ tam jakiemuś wypadkowi. Ten pomysł wydaje się bardzo dziurawy: lasy w Umbrii są wprawdzie dość gęste, ale to nie dżungla amazońska i nie jest to teren bardzo odludny, nie sposób tam się zgubić i nigdy nie wrócić. Lasy są licznie odwiedzane nie tylko przez spacerowiczów, lecz także przez myśliwych i grzybiarzy, więc nawet gdyby Fabrizio Catalano rzeczywiście uległ wypadkowi czy nawet zginął, to szybko odnaleziono by jego ciało. Cały teren został zresztą dokładnie przeszukany przez armię policjantów, ochotników, przez służby z psami wyszkolonymi w poszukiwaniu zwłok. Nic, żadnych śladów.

Mapa ścieżki franciszkańskiej. http://www.camminodiassisi.it/volantino-pubblicitario.html

Raptem parę dni temu minęło 13 lat od tajemniczego zaginięcia, a nadal nic nie wiadomo. W tej chwili króluje hipoteza, że Fabrizio trafił do jakiejś sekty lub do jakiegoś zakonu. Młody, uduchowiony i podekscytowany podniosłą atmosferą Asyżu chłopak mógł się stać łatwym łupem. Matka i dziennikarze próbowali skontaktować się z ponad czterystoma (!) organizacjami religijnymi i pseudoreligijnymi działającymi w Umbrii, lecz zaledwie trzy udzieliły jakiejkolwiek odpowiedzi. Rodzice i brat Fabrizia nadal bardzo w to wierzą: wolą wierzyć, że ich syn został poddany praniu mózgu lub oddał się wierze do tego stopnia, ze postanowił zapomnieć o wszystkich, których zostawił. Osobiście uważam, ze jest mało prawdopodobne, by chłopak, którego wszyscy opisywali jako wrażliwego, radosnego i otwartego na innych zrobił coś takiego, zostawił rodziców bez słowa wyjaśnienia: wystarczy mieć ziarnko rozumu i empatii, by domyślać się, jaki koszmar przeżywają, koszmar, który nigdy się nie kończy, przepojony znikającą powoli nadzieją. Nie wyobrażam sobie, by kochające dziecko mogło zrobić coś takiego swojej rodzinie, nawet w imię jakichś wyższych idei.

Rodzice i brat Fabrizia, http://www.fabriziocatalano.it/

Co jeszcze? Dwa lata temu pewien kierowca z Rzymu zadzwonił do matki Fabrizia, twierdząc, że widział jej syna w grupie bezdomnych na dworcu Termini. Caterina niezwłocznie tam pojechała, jednak nie udało się jej znaleźć mężczyzny podobnego do Fabrizia. Matka jednak nie ustaje w wysiłkach, aby o Fabriziu nie zapomniano: prowadzi stronę internetową o synu, napisała wraz z przyjaciółką książkę o zaginięciu chłopca, ufundowałą nawet nagrodę literacką jego imienia, przyznawaną co roku w rocznicę zaginięcia Fabrizia. Robi wszystko, by odnaleźć swoje dziecko. I nigdy nie traci nadziei, choć wraz z upływającym czasem szanse na to, by dowiedzieć się, co się stało, są coraz mniejsze.

Jak sądzicie, co stało się z Fabriziem? Czy rzeczywiście odnalazł kosztem bliskich spokój w jakimś zakonie? Czy stał się ofiarą sekty? Uciekł? Może uległ wypadkowi lub stał się ofiarą zabójstwa? Żadna z tych hipotez nie wydaje się do końca prawdopodobna.

Aleksandra: kompletnie zwariowana na punkcie Włoch, włoskiego i wszystkiego, co się z włoskim łączy.