5 błędów, które popełniamy, mówiąc po włosku

5 błędów, które popełniamy, mówiąc po włosku

Pisałam Wam niedawno o czasowniku piacere i o problemach, jakie sprawia osobom uczącym się włoskiego. Jednak to niejedyna trudność, jaką napotykają dzielni studenci. Jakie jeszcze rzeczy sprawiają kłopoty Polakom, którzy chcą nauczyć się włoskiego? Ja, na bazie własnych obserwacji, wyodrębniłam ich pięć:

2

  • Używanie przymiotnika dzierżawczego „il suo” zamiast „il loro”. Teoretycznie zasada jest prosta: jeśli posiadaczami rzeczy są „oni” lub „one” należy powiedzieć „loro”, np. „Questa è la loro macchina” (to jest ich samochód). A jednak nagminnie słyszę „la sua” albo „il suo”. Dlaczego? Dlatego, że kojarzy się nam z polskimi słowami „swoje, swoi”. Kiedy mamy powiedzieć po włosku zdanie „Oto państwo Rossi ze swoimi dziećmi” pcha się nam na usta „Ecco i signori Rossi con i SUOI bambini”, podczas gdy poprawna forma brzmi „Ecco i signori Rossi con i LORO bambini”.
  • Używanie końcówki przymiotnika „e” zamiast „i”, na przykład: „Queste gonne sono verde” zamiast „Queste gonne sono verdi” albo „Queste case sono grande” zamiast „Queste case sono grandi”. Jedna z moich znajomych Włoszek, pracujących na uniwersytecie, nie mogła się nadziwić, jak często Polacy popełniają ten błąd. Tymczasem wyjaśnienie jest bardzo proste: kojarzymy to z polskim zdaniem „Te spódnice są zielonE” czy „Te domy są dużE” i błąd po włosku gotowy.
  • Czasownik piacere: popełniamy przy nim wszystkie możliwe błędy. To samo przy nieco rzadszych, ale podobnie zachowujących się czasownikach: bastare, mancare, sembrare itp. O nich kiedyś napiszę więcej.

1

  • Wszelkiego rodzaju in, a, da, di i pozostałe przyimki budzą zawsze rozpacz, głównie dlatego, że praktycznie nie ma reguł, które by nimi rządziły, a te, które są ,tylko pogarszają sprawę. Weźmy przyimek „da”: oznacza zarówno „do” (w odniesieniu do osoby), jak i „z” (w sensie pochodzenia, przychodzenia skądś). Jak to logicznie rozgryźć? Dodatkowo sytuację pogarsza fakt, że aż pięć ze wszystkich przyimków (in, da, di, a, su) mogą być ściągnięte, tzn. połączyć się z rodzajnikami określonymi stojącymi przed rzeczownikami. Tu już w ogóle nie ma żadnych reguł: dlaczego mówimy „vado al cinema”, ale „vado a teatro”? Włosi to wiedzą i już, ale my biedaki skąd mamy to wiedzieć i jak „wyczuć” sprawę? Moja rada jest taka: początkujący niech przyswoją te nieliczne reguły, które istnieją i starają się ich pilnować, i niech się nie martwią. Przyimki przyjdą z czasem. One wymagają nie tyle zrozumienia, co pewnej intuicji, wynikającej oczywiście z czytania i słuchania Włochów.
  • Jeszcze a propos przyimków: mi raccomando, nie używajmy przyimka „in” w odniesieniu do miast! Nie dajmy się zanglicyzować i pamiętajmy: do nazw miast używamy li i jedynie przyimka a. Mówmy zatem „vado a Roma”, „sono a Palermo” i „abito a Venezia”: nigdy inaczej.

 

A Wy, jakie błędy popełniacie mówiąc po włosku? Przyznajcie się w komentarzach! Ja dokonam coming out i wyznam szczerze, że przyimki zawsze były moją tallone di Achille (piętą Achillesa). Ale to jest do zwalczenia!

Aleksandra: kompletnie zwariowana na punkcie Włoch, włoskiego i wszystkiego, co się z włoskim łączy.