Włosi a zamachy w Paryżu.

Włosi a zamachy w Paryżu.

Drodzy Czytelnicy SPA,

Tego wpisu miało nie być i nie powinno być. Miałam zaplanowane coś zupełnie innego. Ale koszmar piątkowego  wieczoru, zamachy w Paryżu zmieniły moje plany. Myślę, że w obecnej sytuacji trzeba bliżej przyjrzeć się temu, jak na sytuację we Francji (moim drugim ukochanym kraju, zaraz po Italii) reagują Włosi.

1

Oficjalne złożenie kwiatów pod ambasadą francuską w Rzymie.

Słowami, które dominują we włoskiej prasie, są attentato (zamach), attentatori (zamachowcy), terrorista (wiadomo), kamikaze (wiadomo), sparatoria (strzelanina), bomba (wiadomo), assalto (szturm). Dziennik Corriere della Sera nie przebiera w słowach: mówi o rzezi (la strage), masakrze (la carneficina) i jeszcze raz rzezi (la mattanza), szalonym horrorze (il folle orrore), kaźni (lo strazio), hekatombie (ecatombe). Pokazuje też zdjęcia ofiar (le vittime), a przede wszystkim zaginionej Włoszki, 28-letniej Valerii, doktorantki studiującej w Paryżu. Valeria zaginęła (è scomparsa) w noc zamachu w sali koncertowej Bataclan, ale na razie nie ma jej na liście ofiar (la lista dei deceduti). Jest poszukiwana w szpitalach. Valeria była na koncercie z narzeczonym, jego siostrą i jej narzeczonym. Oprócz niej wszystkim udało się uciec (sfuggire). Zdjęcia ofiar opatrzone są komentarzem: Sono morti uomini e donne, bianchi e neri, cristiani, laici e musulmani (zginęli mężczyźni i kobiety, biali i czarni, chrześcijanie, ateiści i muzułmanie). Na koncercie terroryści wzięli zakładników (ostaggi), mordowanych bezlitośnie jeden po drugim (l’uno dopo l’altro).

2

Włosi obawiają się, że zagrożony jest Rzym. W szczególności martwią się o papieża Franciszka.

Mowa jest także o pasie wybuchowym (fascia/cintura esplosiva), o ładunku wybuchowym (esplosivo) znanym jako Madre di Satana (matka Szatana, w polskiej prasie nie znalazłam takiego określenia). Włoskie media mówią o stanie wyjątkowym (stato d’emergenza) we Francji oraz o zamknięciu granic (la chiusura delle frontiere), a także o trzech dniach żałoby narodowej (il lutto nazionale) i ogłaszają wysoki stopień zagrożenia we własnym kraju (allerta alta). Włosi mają też inny problem: obawiają się, że kolejnym celem (bersaglio) ataków mógłby zostać Rzym, a w szczególności Watykan, jako że papież Franciszek odmawia zastosowania specjalnych środków bezpieczeństwa (misure di sicurezza): na przykład bez obaw wysiada z papamobile i przechadza się po Placu Świętego Piotra. Ojciec Święty ogłosił, że jes poruszony i zbolały (commosso e addolorato) z powodu wydarzeń we Francji, a to, co się stało, „non è umano „ (nie jest ludzkie), ale faktem jest, że szykują się w Rzymie obchody Roku Jubileuszowego (il Giubileo). Coraz częściej można spotkać opinie, że należy odwołać obchody. „Roma vulnerabile come Parigi” (Rzym bezbronny, słaby jak Paryż), mówią Włosi. Watykan zareagował natychmiast: nie ma mowy o odwołaniu Jubileuszu. W obecnej sytuacji potrzeba jeszcze więcej miłosierdzia (misericordia) i wspólnoty (comunità). “Se noi ci lasciamo spaventare, hanno già raggiunto un loro primo obiettivo”. (Jeśli damy się zastraszyć, będzie to oznaczało, że osiągnęli swój pierwszy cel) – powiedział padre Lombardi, rzecznik prasowy (il portavoce) Stolicy Apostolskiej.

Fontana di Trevi accesa spenta

Na znak solidarności zostały wyłączone światła na Fontannie di Trevi.

Włosi manifestują swoją solidarność z ofiarami zamachów: przynoszą kwiaty pod francuską ambasadę, a flagi opuszczone są do połowy masztu (le bandiere a mezz’asta). Na znak żałoby zostały wyłączone światła oświetlające Koloseum i Fontannę di Trevi. Wszystkie włoskie kościoły są otwarte, organizowane są modlitwy i nabożeństwa w intencji zmarłych i pokoju na świecie.

Corriere della Sera opowiada też o drobnych  gestach i symbolach tragedii, na przykład o ludziach, którzy opuszczając stadion, śpiewali Marsyliankę (la Marsigliese), tych, którzy stali w kolejce, aby oddać krew (donare il sangue), tych, którzy otwierali drzwi (aprire la porta) dla ludzi ogarniętych paniką (in preda al panico), tych, którzy podświetlali budynki w barwy francuskiej flagi. Chciałabym, żebyśmy te właśnie zdjęcia i te osoby zapamiętali. Pamiętali o nich, nie tylko o tej koszmarnej tragedii. Żeby nie zwariować. Żeby nie zapomnieć, że nawet w takiej sytuacji nie wygrywa nienawiść, bo wciąż pojawiają się okruchy dobra.

4

Artykuł napisany na podstawie treści znalezionych na stronie internetowej dziennika Corriere della Sera

AKTUALIZACJA, 15.10.2015, godz.22. Potwierdzono śmierć Valerii. Pokój Jej duszy.

Aleksandra: kompletnie zwariowana na punkcie Włoch, włoskiego i wszystkiego, co się z włoskim łączy.