Wenecja – piękna i martwa

Wenecja – piękna i martwa

W ubiegłym semestrze przerabiałam z moimi studentami tekst o najpiękniejszych dziesięciu miastach Włoch. Na pierwszym miejscu uplasowała się Wenecja. Jakież było moje zdumienie, gdy okazało się, że mnóstwo moich uczniów, z którymi omawiałam tę lekturę, całkowicie zgodziło się z tym wynikiem.

W porządku, ja jestem nieobiektywna. Dla mnie pierwszym i najwspanialszym miastem, ba, miejscem świata, jest, był i będzie Rzym, miasto mojego serca i mojej italianistycznej duszy. Ale to wcale nie znaczy, ze jestem całkowicie ślepa (cieca) na urodę innych miast. Ale… Wenecja?!

Wiem, że Wenecja uwodzi. Jest bowiem jedyna w swoim rodzaju. Magiczna. Wystarczy popatrzeć na przepiękne zdjęcia, jakie można w tym mieście zrobić. Zachód słońca (il tramonto) nad kopułami Bazyliki. Zatłoczony (ludźmi i gołębiami) Plac świętego Marka, który sama osobiście zaliczyłam do mojego top włoskich placów. Gondole, wolno i majestatycznie sunące po weneckich wodach. Poważne twarze gondolierów. Dumnie górujący nad miastem Pałac Dożów. Most Westchnień i piękny Ponte del Rialto. Tchnące romantyzmem, zaciszne zaułki. Odbicia małych mostów w lustrze wody. Wszechobecne, rozczulające pranie (il bucato) rozwieszone na sznurach między oknami (to takie włoskie!). I tak dalej. Sama, przeglądając zdjęcia Wenecji publikowane na blogach czy profilach facebookowych, nie mogę oprzeć się okrzykom zachwytu.  Uroda i unikalność tego miasta są bezdyskusyjne. Ale  żeby od razu tytuł najpiękniejszego miasta? Nie.

1

http://www.starhotels.com/

Wenecja bowiem ma swoje drugie oblicze, które nie pozwala mi jej uznać w pełni za numer 1. I to wcale nie chodzi o to, że nie jest Rzymem. Wenecja jest bowiem miastem umierającym.

Byłam w Wenecji dwukrotnie, raz jako podfruwajka, więc się nie liczy, drugi raz jako ambitna studentka Erasmusa. Raz latem, raz wczesną jesienią. I to, co zapamiętałam, to te nieprzeliczone, niewiarygodne rzesze turystów (frotte di turisti). Niby sama jestem turystką, a po Rzymie i Florencji doprawdy powinnam być uodporniona, ale jakoś nie jestem.  Ale turyści to pestka. O  wiele gorszy jest zapach (l’odore). I to wcale nie upajająca, słona woń morza ani nawet nie rybny odór portu. Wenecja pachnie nie tylko  rybą, pachnie wszechobecną zgnilizną. To miasto tonie, gnije, pleśnieje. Gdy jest gorąco, problem narasta. Niektóre nawet piękne budynki są nadgniłe, odpadają całe płaty tynku, domy są opuszczone (abbandonate), okna zamknięte. Bez turystów miasto jest martwe. Naukowcy obliczają, ze jeśli ucieczka (l’esodo) wenecjan z ich miasta utrzyma dotychczasowy rytm (a liczby te nie zmieniają się od 40 lat), to w 2030 roku w Wenecji nie będzie już ani jednego mieszkańca. Ani jednego. To będzie città fantasma. Będą tylko turyści – średnio 50 tysięcy osób dziennie, łącznie 18 milionów osób rocznie. Wysoki poziom wody (acqua alta) i częste zalewania miasta (alluvioni) sprawiają, że bezpowrotnie niszczeją i zostają opuszczane partery (pianiterra) i pierwsze piętra kamienic. Koszty utrzymania domów, niszczonych przez wilgoć (umidita’), rosną zastraszająco i stają się nieznośne dla wenecjan, którzy w efekcie uciekają z miasta, a ich dotychczasowe siedziby zostają przekształcone w pensjonaty, hotele i pokoje do wynajęcia dla turystów. Wraz z masową ucieczką mieszkańców znikają zwykłe sklepy: piekarnie, sklepy mięsne, warzywniaki, sklepy spożywcze. Nie znajdziemy tam restauracji czy osterii wypełnionych prawdziwymi wenecjanami, z przystępnymi cenami i domową atmosferą. Znajdziemy tysiące straganów i sklepików z tandetą (paccotiglia) i podróbkami szkła z Murano czy weneckich masek. Jak mi nie wierzycie, obejrzyjcie sobie ten film.

3

http://www.designboom.com/

2

https://www.flickr.com/

Może  to właśnie ta świadomość przeszkadza mi w pełni docenić Wenecji i upajać się jej niezwykłością? Wenecja jest piekna, ale jest martwa. Nie ma tam tego normalnego życia, które toczy się o b o k turystów, zabytków, pięknych widoków. To miasto nie żyje, nie tętni prawdziwym życiem jak Rzym czy Florencja, też przecież miasta – zabytki. To prawdziwe życie nadaje miastu ostateczny szlif, sprawia, że nie jest to tylko ładne miejsce, pełne zabytków i historii, ale czyni je wiarygodnym, prawdziwym.

A Wy? Kochacie Wenecję? Nie przeszkadza Wam jej zapach i nade wszystko przekładacie romantyzm zaułków, szmer gondoli i gołębie na Placu świętego Marka?

P1050243

 

 

 

Aleksandra: kompletnie zwariowana na punkcie Włoch, włoskiego i wszystkiego, co się z włoskim łączy.