Kurs języka i kultury włoskiej w Gargnano

Kurs języka i kultury włoskiej w Gargnano

Dedykowane tym wszystkim wspaniałym ludziom, którym poznałam w Gargnano – przede wszystkim Loli Menor oraz dyrektorowi kursu, prof. Flavio Lucchesiemu.

Zastanawialiście się kiedyś nad kursem języka włoskiego we Włoszech? Jeśli nie, to może warto? Ja byłam dwukrotnie na tego rodzaju kursach: raz w Pordenone i raz w Gargnano. I dziś skupię się właśnie na tym drugim, a chronologicznie pierwszym, kursie. Był on dla mnie zupełnie wyjątkowy i prawdę mówiąc – wspominam te trzy tygodnie jako jeden z najpiękniejszych okresów w moim życiu.

Gargnano, o którym Wam już pisałam, to przepiękne miejsce nad Jeziorem Garda. Naprawdę, widziałam we Włoszech wiele pięknych widoków, ale Gargnano jest pod tym względem wyjątkowe: krajobraz gór, jeziora, drzewek cytrusowych i pnączy bugenvilli tworzy cudowny zestaw. Już choćby z tego względu warto wziąć kurs w Gargnano wziąc pod uwagę.

IMG_0670

Gargnano, widok z góry.

2014-12-29 13.36.17

Monte Baldo, widok z Gargnano.

Kurs trwa trzy tygodnie i odbywa się dwukrotnie, dla dwóch różnych grup: w lipcu i w sierpniu. Organizowany jest przez CALCIF, Centro d’Ateneo per la promozione della lingua e della cultura italiana “Chiara e Giuseppe Feltrinelli”, przez Fundację Feltrinelli (tych Feltrinelli, od sieci księgarni) i przez Universita’ degli Studi di Milano. Jeśli mamy szczęście i dostaniemy stypendium, czeka nas iście rajskie życie za niewielką cenę: stypendium pokrywa wszystkie koszty z wyjątkiem podróży, wymagane jest 100 euro wpisowego. Teoretycznie na barkach kursanta jest też wyżywienie w weekendy, w praktyce może ze dwa razy zdarzyło mi się coś jeść w weekend na własny koszt, gdyż w sobotę i niedzielę organizowana jest masa atrakcji, w skład których wchodzi również fantastyczna wyżerka.

S6001612

Gargnano we mgle.

Kurs składa się z dwóch części: językowej i kulturowej. Codziennie rano, o godzinie 9, rozpoczynają się zajęcia z włoskiego dla trzech grup na różnych poziomach (w sumie jest około 30 uczestników, co daje około 10-11 osób w grupie). Czasem organizowane są aktywności dla wszystkich osób, np. pokazy filmów albo zabawy grupowe, ale większość to solidne, konkretne zajęcia z języka, skupione na gramatyce, rozwijaniu słownictwa, konwersacjach i tym podobnych. Zajęcia trwają cztery godziny, z krótką przerwą. Później następuje obiad, o którym jeszcze napiszę, po obiedzie pausa, a później, około 17, dwa wykłady dotyczące różnych zagadnień kulturowych: na moim kursie była to opera, teatr, geografia, socjologia, literatura i ostatniego już niestety nie pamiętam, w każdym razie tematy się zmieniają co roku. Po tym następuje kolacja, a po kolacji czas wolny, który co i rusz jest urozmaicany różnymi atrakcjami: pokazami filmów, konkursami piosenki włoskiej, wizytami w pobliskich klubach i dyskotekach (nigdy sie tak nie natańczyłam jak w Gargnano!) i tak dalej. Ponieważ Gargnano jest malutkie, nie ma problemu z komunikacją, wszędzie można dotrzeć piechotą. Dwie plaże, śliczny port, malutka piazza i strome uliczki prowadzące w góry zupełnie wystarczają. Warto też dodać, że co jakiś czas organizowane są jeszcze inne atrakcje: wyjazd do Verony na spektakl w Arenie (za dodatkową, acz niewielką opłatą), zwiedzanie fabryki oliwy z oliwek i starej limonai, czyli plantacji cytryn, wizyta na festa degli alpini, która odbywa się wysoko w górach i masa innych.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Moja grupa w Palazzo Feltrinelli, na tarasie, gdzie jadaliśmy obiady i kolacje

Jeśli chodzi o warunki, to są one mocno zbliżone do luksusowych. Kursanci mieszkają albo w pięknym Palazzo Feltrinelli, który jest zarazem miejscem, w którym odbywają się lekcje i wykłady, albo w równie pięknym Palazzo Bertolini,oddalonym o jakieś trzy minuty piechotą od Palazzo  Feltrinelli. Pokoje są dwuosobowe, jest też kilka jedynek, oczywiście każdy pokój z łazienką, do dyspozycji jest też kuchnia. Wyżywienie natomiast zasługuje na osobny post: tak, jak jadłam w Gargnano, nie jadłam nigdy później i nigdy wcześniej.  Obfite śniadanie, nie tylko rogalik i kawka, przepyszny, wyśmienity obiad z dwóch dań i również dwudaniowa kolacja, nierzadko z deserkiem, a wszystko to pyszne i wspaniałe. Gęste, zawiesiste risotta, fantastyczne zupy, rozpływające się w ustach sosy do makaronu, doskonale przyprawione mięska, lekkie sałatki, świeżutkie bułeczki, pojemniki pełne parmezanu, wreszcie delikatne torty i desery – nie dziwcie się, że na zdjęciach z ostatnich dni pobytu w Gargnano wygladam jak wyjątkowo dorodna kluska. Tak, zdecydowanie jedzenie było jedną z największych zalet pobytu w Gargnano.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Przykład wyżerki.

Drugą byli uczestnicy. Z całego świata. Z Europy, Afryki, Azji i obu Ameryk. I byli naprawdę fantastyczni, myślę, że stworzyliśmy najzupełniej wyjątkową i zgraną grupę, tak że nawet teraz, po trzech latach, jesteśmy wciąz w kontakcie i kochamy się tak samo mocno!

10462903_10204047797817168_6334725560914771592_n

My wycieńczeni po wycieczce w góry.

Co do poziomu – były reprezentowane chyba wszystkie możliwe poziomy, niektóre osoby posługiwały się włoskim niemal jak językiem ojczystym, inne z kolei były zdecydowanie początkujące i u tych drugich było widać największy postęp po tych trzech tygodniach. Dlatego myślę, że jeśli jesteście na poziomie B1 (a nawet może na A2), to wyjazd do Gargnano najbardziej się opłaca.

Aby dostać stypendium,nalezy oczywiście zapoznać się ze stroną internetową kursów http://users2.unimi.it/centrocalcif/corsi-internazionali-di-gargnano-2/, wypełnić i wysłać wszystkie dokumenty. Dobrze by było, żeby nasze podanie było poparte listem ze strony jakiejś instytucji kulturalnej: szkoły językowej, uniwersytetu itp. Mamy wtedy największe szanse. W przypadku gdybyśmy nie otrzymali stypendium, zawsze można się zgłosić jako płatny uczestnik, ale to już niestety jest droższa zabawa: sam kurs z wyżywieniem kosztuje 800 euro, a dochodzą do tego koszty zakwaterowania (trzy tygodnie latem w miejscowości turystycznej… sami rozumiecie) i podróży.

10579996_10203290669359747_2465513901696049204_n

Ja w charakterze kluski odbieram dyplom od profesora Lucchesiego, dyrektora kursu i mojego osobistego idola.

W każdym razie – warto. TAK BARDZO WARTO. Powiem Wam, ze wyjeżdżając z Gargnano zanosiłam się rozpaczliwym szlochem, a po powrocie nie mogłam długo dojść do siebie. Było to zdecydowanie jedno z najlepszych doświadczeń w moim życiu!

Aleksandra: kompletnie zwariowana na punkcie Włoch, włoskiego i wszystkiego, co się z włoskim łączy.