Kopia mistrza, czyli czy myszy zjadły Caravaggia?

Kopia mistrza, czyli czy myszy zjadły Caravaggia?

Nie jestem wielką specjalistką od sztuki, ale bardzo lubię gapić się na obrazy, chodzić po muzeach, galeriach i kościołach oraz po prostu przebywać w towarzystwie starych płócien (starych: to dziwne coś zwane sztuką współczesną nie jest w stanie mnie przekonać). Nic dziwnego, zostałam wychowana na książkach o Panu Samochodziku i w wieku lat dziesięciu potrafiłam pouczać mojego historyka o tym, jakie były związki między templariuszami a masonami i jaką rolę odegrał w tym Piotr z Awinionu! Historie poszukiwań skarbów, walki z przemytnikami dzieł sztuki, próby odzyskania skradzionych zabytków budziły w mym dziecięcym sercu wielkie emocje i do dziś z wypiekami na twarzach czytam tego typu ksiązki –ostatnio, oczywiście, „Bezcennego” Miłoszewskiego, to taki Pan Samochodzik dla dorosłych. A ostatnio zupełnie przypadkowo natrafiłam na włoską zagadkę, którą Pan Samochodzik z pewnością potrafiłby rozwikłać…

Historia dzieje się na Sycylii, w Palermo. W Oratorio San Lorenzo znajduje się między innymi wybitny obraz Caravaggia: Natività coi i santi Lorenzo e Francesco (Boże Narodzenie ze świętymi Wawrzyńcem i Franciszkiem), namalowany w 1609 roku w czasie pobytu artysty na Sycylii. Obraz jest w znakomitym stanie: niedawno został odrestaurowany. Płótno o wielkości 268 na 197 centymetrów, ma wszystkie charakterystyczne cechy malarstwa Caravaggia: niezwykłą grę świateł, mrok, głębię, wyrazistość postaci, ich rysy – „zwykłe”, ludzkie, niepiękne. Zwróćcie uwagę, jak młody jest Józef: choć nie widać jego twarzy, rzuca się w oczy, że to żaden starzec, lecz młody, silny mężczyzna! A Maryja? Jaka jest smutna, choć przecież patrzy na nowonarodzone maleństwo… Za nimi stoją święci Wawrzyniec i Franciszek, widać też zwierzęta i anioła.

300px-Nativita_con_i_santi_Francesco_e_Lorenzo

https://it.wikipedia.org/wiki/Nativit%C3%A0_con_i_santi_Lorenzo_e_Francesco_d’Assisi

Świeżo odrestaurowane płótno wybitnego malarza przyciąga uwagę i turystów. Do czasu. W październiku 1969 roku odkryto, że obraz znikł. W nocy został wycięty żyletkami z ram i wywieziony z oratorium. Środki bezpieczeństwa? Jak się okazało, takowych nie było.

Rozpętała się burza i gwałtowne poszukiwania obrazu. Spełzły na niczym. Śledczy bardzo szybko domyślili się, ze kradzież była dziełem mafii sycylijskiej, więc pozostało jedynie pilne tropienie aukcji dzieł sztuki w nadziei, że obraz „wypłynie”, ale równie dobrze mógl zostać skradziony na zlecenie jakiegoś miliardera i spoczywac już bezpiecznie w jakiejś niedostępnej willi. Ślad po obrazie zaginął.

Pierwsze pogłoski na temat dalszych losów dzieła pojawiają się w latach osiemdziesiątych, od „pentiti” – skruszonych mafiozów, którzy decydują się współpracować z policją w zamian za zmniejszenie kary i status świadka koronnego. Jeden z „pentiti” wyznaje, że obrazu, mimo licznych prób, nie udało się sprzedać, wobec czego został zakopany w żelaznej skrzyni przez narkotykowego bossa Gerlando Alberti na wsi pod Palermo. Jednak we wskazanym przez świadka miejscu nie ma śladów po skrzyni. W 1980 roku brytyjski historyk i dziennikarz Peter Watson otrzymuje ofertę kupna płótna, propozycję przyjmuje, ale do spotkania ze sprzedawcą nigdy nie dochodzi: 23 września, w dniu umówionego spotkania, w regionie następuje trzęsienie ziemi, giną blisko trzy tysiące osób oraz ślad po dziele Caravaggia.

Sky_Madrid-8191-620x388

http://arte.sky.it/temi/programmi-tv-31-gennaio-documentario-operazione-caravaggio-nativita-santi-lorenzo-francesco-furto-palermo/

Później trwa cisza aż do 1992 roku, kiedy to jeden z najsłynniejszych pentiti i zabójca słynnego sędziego Giovanniego Falcone, wyznaje, iż obraz jest nadal w posiadaniu Cosa nostry. Mafiosi mieli zaoferować państwu włoskiemu zwrot obrazu w zamian za złagodzenie artykuły 41-bis, który przewidywał m.in. zaostrzenie warunków więziennych i uniemożliwienie kontaktów osadzonych ze światem zewnętrznym. Bandyta twierdzi bezczelnie, ze państwo odmówiło szantażu, ale czy w ogóle coś podobnego miało miejsce – nie wiadomo. Umocniły się jednak podejrzenia, że obraz nadal jest w posiadaniu mafii: podobno kilkakrotnie był wystawiany na widok publiczny w trakcie zebrań tzw. Cupoli, czyli mafijnej wierchuszki.

W 1996 roku, na procesie słynnej włoskiej szui, Giulio Andreottiego (a fe! Budzi we mnie takie samo obrzydzenie jak mafiozi), inny pentito, ex-członek Cosa nostry, wyznał, że był jednym ze złodziei i że to on wyciął obraz z ram i zwinął go w rulon niby zwykły dywan. Dokładniejsze przesłuchanie wykazuje jednak, że mafioso był takim idiotą, że nawet nie wiedział, co kradnie – chodziło o inny obraz, inny kościół, inny dzień…

Wreszcie, w 2009 roku, kolejny pentito mówi, że obraz został powierzony w końcówce lat 80. rodzinie Pullarà, jednemu z sycylijskich mafijnych klanów. Rodzina rzekomo ukryła bezcenne płótno… w stajni, gdzie zostało nadgryzione przez myszy i świnie. Rozumiecie? Myszy zeżarły Caravaggia. Bezcenne dzieło wielkiego artysty zgniło w stodole u jakiegoś zakichanego mafiosa, który nie dość, że zwinął obraz, to jeszcze nie  potrafił o niego zadbać, a resztki spalił! Toż to człowieka może szlag trafić na miejscu.

La-copia-della-Natività-con-i-Santi-Lorenzo-e-Francesco-dAssisi-2

http://www.radiocl1.it/web/il-caravaggio-scomparso-a-palazzo-moncada-incontro-con-lo-scrittore-alvise-spadaro-magistrati-e-avvocati/

Na szczęście ta wersja wydarzeń nie została potwierdzona. Wszak jeszcze w latach 90. obraz miał być eksponowany pozostałym mafiozom. Dowodów na zniszczenie dzieła brak i oficjalnie płótno figuruje na liście zaginionych i poszukiwanych dzieł sztuki. Czy kiedyś się odnajdzie? Wątpię. Jedyna nadzieja, że jednak jest u jakiegoś miliardera obdarzonego dobrym gustem, jest bezpieczne i dobrze przechowywane, a nie gnije w stodole u jakiegoś gangstera obranego z rozumu. Na pociechę Sycylijczykom i wielbicielom sztuki Caravaggia przyszła współczesna technika: firma o nazwie Factum Arte stworzyła, dzięki niezwykle wyrafinowanym promieniom 3d, idealną kopię utraconego dzieła. Nowy Caravaggio został uroczyście oddany Palermo, a w imprezie brał nawet udział prezydent Włoch Sergio Mattarella. Taki mały triumf nad mafią. Choć, niestety, to nadal będzie kopia.

Pan Samochodzik na pewno by odnalazł oryginał!

 

Źródło 1 

Źródło 2 

Źródło 3: 

Aleksandra: kompletnie zwariowana na punkcie Włoch, włoskiego i wszystkiego, co się z włoskim łączy.