Gatti romani, czyli Wieczne Miasto Kotów

Gatti romani, czyli Wieczne Miasto Kotów

Zapewne mój dzisiejszy wpis nie będzie żadnym zaskoczeniem dla wielbicieli Rzymu, ale może dla osób, które Wiecznego Miasta nie znają, będzie niespodzianką? Tak czy siak, zapraszam do lektury, na pewno dowiecie się czegoś nowego!

Jest w Rzymie takie miejsce, Area Sacra di Torre Argentina, w którym znajdują się ruinki (le rovine). Nic dziwnego,w końcu w Rzymie na każdym dosłownie kroku można znaleźć ruinki (co tłumaczy, dlaczego trzecia linia metra buduje się od 20 lat i skończyć się nie może – kto jednak im kazał prowadzić metro akurat pod Koloseum, w największym zagęszczeniu ruinek?), te jednak są bardzo wyjątkowe. Odkryto je w 1929 roku i jak wskazują badania, były miejscem morderstwa Juliusza Cezara przez zdrajcę Brutusa. Ale nie dlatego są tak wyjątkowe.

14568242_1296969840327071_1506830748865671606_n

Kiedy w Torre Argentina prowadzono wykopaliska i badania archeologiczne, miejsce to okazało się bardzo kuszące dla zabłąkanych (randagi) rzymskich kotów – było usytuowane częściowo pod ziemią, mało kto mógł tam wchodzić, więc kiciusie (mici) czuły się tam bezpiecznie. Kocia poczta pantoflowa działała i z czasem dawne świątynie stawały się domem dla coraz większej ilości zwierzaków. Zainteresowali się nimi mieszkańcy miasta, którzy zaczęli przynosić bezpańskim kotom resztki jedzenia – nazywani byli gattari (częściej w rodzaju żeńskim, gattara), kociarze. Choć określenie to miało w sobie nutę pogardy, to wśród najbardziej znanych i aktywnych rzymskich gattare była m.in. wielka gwiazda kina włoskiego, słynna Anna Magnani, która mieszkała w pobliżu Torre Argentina i która nie tylko regularnie dokarmiała koty, ale także kilka z nich wzięła do domu. Inny bardzo znany aktor teatralny, Antonio Crast, jako pierwszy wykorzystał podziemną budowlę w ruinach, by przechowywać tam jedzenie i wodę dla kotów.

kot2

Znajdź kota.

Działalność kociarzy przyciągała rzecz jasna jeszcze więcej porzuconych stworzonek. Pod koniec lat osiemdziesiątych liczba kotów w Torre Argentina – w tym kotów starych, kalekich, ślepych i tak dalej – wynosiła grubo ponad 500 sztuk i ciągle rosła. Wtedy też zawiązała się organizacja, która – z pomocą podobnych fundacji brytyjskich i francuskich – podjęła się fachowej i zorganizowanej opieki nad owym kocim schroniskiem (il gattile). Koty zostały wysterylizowane, wyleczone jak się dało, zaszczepione (vaccinati). Dziś założycielki fundacji wspominają, że pierwsze miesiące ich działalności były bardzo trudne, że nieraz spotykały się z drwinami ze strony rzymian, ale uratowało ich ogromne zainteresowanie turystów. Koty kroczące z wdziękiem po ruinach świątyń czy śpiące na rozwalonych kolumnach są niezwykle malownicze i przyciągały rzesze turystów, z których wielu wspomagało finansowo organizację lub pomagało w schronisku w ramach wolontariatu.

kot5

Dziś Torre Argentina pozostaje jednym z obiektów cieszących się największą popularnością w Rzymie, ale jest również miejscem, w którym można adoptować kotka lub wpłacić pieniądze na działalność fundacji. Wszystkie mieszkające na wykopaliskach koty są zdrowe i szczepione, pozostają pod opieką weterynarza oraz osób z fundacji. Jest ich oczywiście znacznie mniej niż kiedyś – powszechna sterylizacja pomogła zmniejszyć szaleńczą liczbę bezpańskich zwierząt – ale nadal uwielbiają wygrzewać się na słońcu wśród ruin. Można do nich podejść, pogłaskać je: nie boją się ludzi, ale wobec większości okazują właściwe kociemu rodowi wyniosłe lekceważenie. Nie można ich natomiast karmić, chyba że jedzeniem, które otrzyma się w fundacji (która mieści się na poziomie wykopalisk, trzeba tam zatem zejść)

kot4

kot1

W trakcie mojego ostatniego pobytu w Wiecznym Mieście spędziłam chyba ze dwie godziny przy Torre Argentina, fotografując zapamiętale śliczne rzymskie kiciusie. Nie bardzo mi się to udało, bo złośliwe bestie odwracały się na widok mojego aparatu, ale kilka z nich uchwyciłam. Miałam też okazję oglądać zwierzaki w porze karmienia, kiedy zebrały się na schodach i łasiły do nóg karmicieli – był to fantastyczny widok.

Wskoczę czy nie wskoczę...?

Wskoczę czy nie wskoczę…?

A ponieważ przy schronisku znajduje się też największa rzymska księgarnia Feltrinelli, a w niej wielki dział italiano per stranieri – Torre Argentina pozostaje w ścisłej czołówce moich ukochanych miejsc w Rzymie!

kot8

…Wskoczyłem.

 

http://www.gattidiroma.net/index.html –> tu możesz wesprzeć działalność fundacji oraz poczytać więcej o jej działaniach

ko6

Glossario:

Le rovine -ruiny Randagio – bezpański, zabłąkany Micio – kiciuś
Gattara – kociara Gattile (m) – schronisko dla kotów Vaccinato – zaszczepiony

 

Aleksandra: kompletnie zwariowana na punkcie Włoch, włoskiego i wszystkiego, co się z włoskim łączy.