Dzień dobry, dziś święty Walenty!

Dzień dobry, dziś święty Walenty!

No może nie tak zupełnie dziś, ale w każdym razie – niedługo, o czym informuje nas zalew róż i serduszek (cuori) wszędzie. Oczywiście, to wyeksploatowane i skomercjalizowane do granic wytrzymałości święto może bardzo działać na nerwy, ale warto wiedzieć, że ma ono sporo wspólnego z Włochami: ściślej rzecz biorąc patrona, czyli San Valentino.

sanvalentino

Czczony (venerato) we wszystkich kościołach, które dopuszczają kult świętych, żył na przełomie II i III wieku w Rzymie, i był, biedaczek, biskupem (vescovo) oraz męczennikiem (martire). Co prawda niektórzy badacze twierdzą, że świętych Walentych było dwóch, inni, że w ogóle nikogo takiego nie było, ale dla wygody przyjmijmy, że był i to tylko jeden. W każdym razie nasz Valentino, urodzony w rodzinie patrycjuszy, przyjął chrześcijaństwo i zaczął głosić Ewangelię (predicare il Vangelo). To się nie spodobało i został aresztowany (arrestato), torturowany (torturato) i w końcu ścięty (decapitato). Jakieś dwieście lat później pojawił się wśród chrześcijan pomysł stworzenia święta, które mogłoby zastąpić pogańskie święto lupercali ku czci boga o imieniu Lupercus Faunus, obchodzonego 14 lutego.  Świętowanie tego dnia połączone było dość mocno z seksualnym rozpasaniem, toteż chrześcijanie postanowili stworzyć własne, konkurencyjne święto miłości. Dlaczego jednk na patrona tego dnia wybrano osobnika o tak ponurej historii jak święty Walenty? Otóż z San Valentino łączy się kilka ciekawych legend.

valentino1

Najbardziej znana z nich opowiada o tym, że wtrącony do więzienia biskup zapałał uczuciem do niewidomej (cieca) córki jednego ze strażników. Przywrócił jej też wzrok. Ostatni liścik, jaki do niej napisał przed egzekucją, zakończył zwrotem „dal tuo Valentino”, czyli od Twojego Walentego. Stąd też zwyczaj podpisywania w tej sposób miłosnych listów (bigliettini d’amore) i kartek w dzień świętego Walentego.

Inna legenda z kolei mówi, że pewnego dnia Valentino napotkał kłócącą się parę. Nagle nad głowami młodych pojawiły się setki białych gołąbków (piccioni), które stykały się czule dzióbkami. Na ten widok para postanowiła się pogodzić. Stąd miałoby pochodzić bardzo często używane we Włoszech określenie piccioncini, czyli gołąbeczki, na zakochaną i czule migdalącą się parę.

Podobno biskup ten miał też zwyczaj przyjmowania młodych, zakochanych par w swoim ogrodzie  gdy udzielał im błogosławieństwa, wręczał im po czerwonej róży (rosa). To dlatego w walentynki zwyczajowo wręcza się właśnie te kwiaty.

valentino

Warto jednak wiedzieć, że nasz Valentino to patron nie tylko zakochanych (innamorati), ale także… chorych na epilepsję (epilettici). Jego relikwie można znaleźć w wielu kościołach, ale najbardziej znaną jest czaszka w kościele Santa Maria in Cosmedin w Rzymie: to ten sam kościół, przed którym znajdują się słynne Usta Prawdy.

Szkoda, że dzisiaj walentynki kojarzą się nam głównie z komercją i głupawymi komediami romantycznymi, ale może spróbujmy odnaleźć w tym święcie troszeczkę sensu? Choćby wspominając tego naszego San Valentino… 😉

san-valentino

Źródła:

http://www.sanpiox.it/public/index.php?option=com_content&view=article&id=521:san-valentino-patrono-degli-innamorati-e-non-solo&catid=53&Itemid=50

http://it.wikipedia.org/wiki/San_Valentino

Aleksandra: kompletnie zwariowana na punkcie Włoch, włoskiego i wszystkiego, co się z włoskim łączy.