Co ty wiesz o blogowaniu, czyli FAQ

Co ty wiesz o blogowaniu, czyli FAQ

Często mnie pytacie – moi uczniowie, studenci, czytelnicy, znajomi – o mojego bloga. Kusi mnie, żeby dla urozmaicenia wymyślać za każdym razem inne odpowiedzi na te same pytania, ale w końcu postanowiłam zebrać je wszystkie razem i odpowiedzieć Wam zbiorowo. Czyli dzisiaj będzie trochę prywaty – o mnie, o mojej pracy i o moim blogu, także dla tych, którzy dotąd wstydzili się zapytać.

Skąd się wziął pomysł na bloga/Dlaczego zaczęłaś pisać bloga?

Pomysł na bloga narodził się w momencie, kiedy byłam zaangażowana w wiele różnych akcji i projektów – na studiach i w szkole językowej. Zawsze byłam niestety taka zaangażowana. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że wszystko, co robię, jest w jakimś sensie zbiorowe, a zasługi przypisywane są również zbiorowości (to italianistyka organizuje, szkoła urządza i tak dalej). Uświadomiłam sobie, że chcę mieć coś, co będzie moje i tylko moje, wymyślone i zrealizowane przeze mnie. A ponieważ zawsze lubiłam pisać, blog wydawał się naturalnym rozwiązaniem. Dodatkowo właśnie wtedy kończyłam pracę magisterską na socjologii i miałam tak okropnie dość tego, że pisząc, nie mogę wyrazić swojej opinii (nie „myślę,ze…”, tylko „z badań wynika, że…”), że musi być wszystko takim sztywnym, napuszonym językiem, żadnego pieprzu, żadnego polotu, żadnego dowcipu. I przypis po każdej kropce, bo wszak student nie może napisać, co myśli, a  jedynie to, co myślał ktoś inny (autor innej pracy najczęściej). Postanowiłam, że na blogu będę pisać tak jak lubię i jak chcę (i nie będzie żadnych promotorów). To wydawało się tak cudowne, że szybko się skusiłam. Wtedy nie miałam bladego pojęcia, że to się tak rozwinie, a już do głowy mi nie przyszło, że blog okaże się najlepszą reklamą mojej pracy: informację o lekcjach umieściłam ot tak sobie, z głupia frant.

Jak znajdujesz czas na pisanie bloga?

Pewnie gdybym umieściła bloga w kategorii „przyjemności”, to bym nie znalazła czasu. Ale ponieważ umieściłam go w kategorii „praca” (choć przecież sprawia mi przyjemność), to czas musi się znaleźć. Znajduję czas na przygotowanie zajęć czy, dajmy na to, na umycie zębów, więc i na bloga się znajdzie. Nie zastanawiam się, nie rozkminiam „obozesztymoj, nie mam czasu”, tylko siadam  i piszę. Zwykle piszę więcej niż jeden artykuł jednego wieczoru i od razu ustawiam sobie datę publikacji: w ten sposób jestem zawsze od parę wpisów do przodu. Systematyczność kluczem do sukcesu!

Tak naprawdę same artykuły do pestka. Znacznie więcej czasu i wysiłku wymaga promocja bloga: ogarnianie facebooka, instagrama, twittera, udzielanie się w projektach i tak dalej. Niestety, blog się sam nie wypromuje.

310767_275488745808524_1555407996_n

Taka jestem szczęśliwa, jak już napiszę notkę!

Jakie notki lubisz pisać najbardziej?

Zdecydowanie gramatyczne. Siadam i piszę: fruuu! Głównie dlatego, że  opowiadam o tych kwestiach tyle razy na lekcjach, że wiem doskonale, co i jak napisać. Lubię też pisać długie notki opatrzone tagiem „ciemna strona Włoch”: trwa to bardzo długo, bo muszę zrobić porządny research, poczytać artykuły, napisać swój, skrócić go, przeczytać ponownie, jeszcze skrócić, wybrać najciekawsze słówka do glosariusza. Ale też takie artykuły dają największą satysfakcję. Nie bardzo lubię pisać o kuchni, bo po napisaniu tekstu robię się strasznie głodna i dietę szlag trafia.

Nie nudzi ci się?

Nie, absolutnie! Kocham Włochy, kocham pisać, więc kocham pisanie o Włoszech. Jedyne uczucie negatywne, jakie mnie ogarnia, to frustracja na widok braku komentarzy. Kiedyś był w necie taki mem: „za każdym razem, kiedy czytasz tekst na blogu i nie komentujesz go, umiera jedna mała sówka”. Wiem, że to wkurzające, że autorzy blogów żebrzą o komentarze, ale naprawdę: dla czytelnika to minuta i zerowy koszt. Dla autora – bezcenne. Fajnie jest dostawać maile od zachwyconych czytelników: ale jeszcze fajniej czytać komentarze. Kto nie wierzy, niech poczyta tutaj: to są wszystkie i moje rozpacze na tle braku komentarzy. 

Pytanie gratis: czy zgodziłabyś się wyjść za mąż za Włocha?

To mało blogowe, ale za to najczęstsze pytanie. Jak już znajdę swojego principe azzurro, to narodowość będzie ostatnim czynnikiem, jaki wezmę pod uwagę 😉

logo studia parla ama

 

 

Aleksandra: kompletnie zwariowana na punkcie Włoch, włoskiego i wszystkiego, co się z włoskim łączy.