Cinque Terre: perła ze skazą

Cinque Terre: perła ze skazą

Cinque Terre , pięć urokliwych miasteczek przyklejonych do skalistych brzegów Morza Liguryjskiego, było moim marzeniem od lat. W ubiegłym roku udało się wreszcie owo marzenie zrealizować.  Cinque Terre z jednej strony nie zawiodły: są przepiękne. Z drugiej strony zawiodły okrutnie: organizacyjnie jest to absolutna tragedia.

555

Żeby nie było wątpliwości: Cinque Terre są piękne. Niezwykła uroda krajobrazu, w którą doskonale wkomponowała się architektura miasteczek, małe pastelowe domki, kręte wąskie uliczki, malutkie rozkoszne porty w naturalnych skalistych zatoczkach, lazurowy błękit nieba i cudowny, niewiarygodnie piękny kolor morza – to musi robić wrażenie i chwytać za serce. Śliczne, romantyczne, pełne uroku i wdzięku, cudowne – można mnożyć entuzjastyczne epitety. Tym bardziej zatem boli, że te skarby architektury i natury są w tak głupi sposób prezentowane licznym turystom.

miasteczko

I nie, nie chodzi bynajmniej o tłumy. Turyści we Włoszech, zwłaszcza w sezonie letnim, są czyms normalnym i bez względu na to, jak bardzo byśmy chcieli, żeby teren został zamknięty dla innych ze względu na nasze przybycie, nie mamy szans tego osiągnąć. Do innych niż my turystów trzeba po prostu przywyknąć. Nie chodzi również o upał, na to też nic nie poradzimy – było nie jechać we wrześniu. Nie, problemy w Cinque Terre są znacznie bardziej wyrafinowane.

5terre

Cinque Terre to pięć miasteczek położonych jedno obok drugiego : Riomaggiore, Manarola, Corniglia, Vernazza i Monterosso. Są one połączone ślicznymi nadmorskimi drogami oraz linią kolejową: można zatem udac się z jednej miejscowości do drugiej piechotą lub pokonać drogę pociągiem. Zwykle można też część drogi pokonać pieszo, a część pociągiem, kupując za każdym razem bilet na konkretny odcinek. Jeśli zaś ktoś z góry wie, że chce podziwiać widoki z okien pociągu, może kupic jeden bilet na całą podróż.

Niestety, najpiękniejsza nadmorska droga – Via dell’Amore, droga miłości – jest uszkodzona i nie można nią spacerować. Co prawda władze obiecują ją wyremontować i umożliwić spacery, ale na razie nie widać żadnych znaczących postępów i nie wiadomo, kiedy droga będzie otwarta. Już to mocno zepsuło mi humor, tym bardziej, że z powodu zamknięcia tej ścieżki nie ma już możliwości kupienia biletów na poszczególne odcinki trasy: trzeba kupić cholernie drogą Cinque Terre Card. Portfel mnie mocno bolał przy okazji płacenia, zwłaszcza że wiedziałam, że co tylko będę mogła, to przejdę piechotą, w końcu jestem wciąż młoda i sprawna, co się będę wlec pociągiem jak jakaś emerytka!

IMG_6206

Riomaggiore i Manarola udało się zwiedzić bez żadnych problemów: są to naprawdę urocze miasteczka przyklejone do skał, zachwycające architekturą i widokami, po prostu bajeczne. W Corniglii natomiast, jak informował przewodnik, zaczynała się droga zwana Sentiero Azzurro, łącząca Corniglię i Vernazzę. Szkoda, że znalezienie owej drogi zajęło mnie i mojej przyjaciółce Kasi strasznie dużo czasu: tabliczki z informacjami były tak mylące, że w końcu musiałyśmy pytać miejscowych, a znalezienie miejscowego w gigantycznym tłumie turystów to nie w kij dmuchał! W końcu jednak udało się nam dotrzeć do miejsca, w którym rozpoczynała się ścieżka. A już problemy ze znalezieniem tejże powinny nam dać do myślenia.

14642096_1307742909249764_1066565102371981931_n

Sentiero Azzurro to kompletna pomyłka. Po pierwsze, jest to zwyczajna górska droga, momentami bardzo stroma, pozbawiona barierek i zabezpieczeń, tak więc osoba, która się nie spodziewała takiej trasy, może byc narażona na złamanie nogi. Prawdę mówiąc, może to moja wina, że nie przygotowałam się nalezycie,  ale w końcu obowiązkiem władz miasteczka jest chyba koniecznosć poinformowania turystów, że trasa jest niebezpieczna?  Byłam już lekko rozdrażniona tymi warunkami, dodatkowo upał panował po prostu nieziemski, a wokół rozciągała się pustynia, żadnych wskazówek, jak iść i czy daleko jeszcze… zacisnęłam zęby i prułam naprzód, przekonana, że zobaczę widoki, które mi zrekompensują tę męczarnię.

IMG_20161103_144101

A guzik. Sentiero Azzurro wbrew nazwie nie oferuje żadnych widoków na błękitne morze. Po prawej stronie wznoszą się niepowalające urodą góry albo po prostu krzaczory, po lewej – czyli po stronie morza – głównie krzaczory. Może w dwóch  albo trzech miejscach widać kawałek wody, pod warunkiem jednakże wychylenia się w przepaść, co grozi spadnięciem na łeb w niewidoczną otchłań. Prawdę mówiąc, Sentiero Azzurro zdenerwowało mnie tak okropnie, że nawet widok barwnej Vernazzy na horyzoncie mnie nie ucieszył. Po dotarciu do miasteczka długo siedziałam w ponurym milczeniu, plując sobie w brodę, że nie wybrałam wygodnej, choć zatłoczonej i gorącej kolei zamiast idiotycznej wędrówki w góry.

Na szczęście w Vernazzy i Monterosso było już znacznie lepiej, w tej ostatniej miejscowości udało się nam zjeść całkiem niezłą kolację w dość dobrej cenie, więc do Genui wróciłyśmy w lepszym humorze.

IMG_6214

Wnioski? Cinque Terre są przepiękne, są perełką wybrzeża liguryjskiego, a jednocześnie są organizacyjną tragedią. Uważam, że włodarzy tego okręgu należałoby przegonić całą Sentiero Azzurro, niech zobaczą, co fundują turystom, z których pieniędzy (niemałych!!!) w końcu żyją.

A Wy? Jakie macie odczucia po wizycie w Cinque Terre? A może dopiero macie w planach wycieczkę na  wybrzeże Ligurii? Czekam na komentarze!

IMG_6236

Aleksandra: kompletnie zwariowana na punkcie Włoch, włoskiego i wszystkiego, co się z włoskim łączy.