Drodzy Czytelnicy SPA,
Zapraszam na kolejny wpis z cyklu „W 80 blogów dookoła świata”. Jak wiecie, jest to zakrojona na szeroką skalę akcja blogerska, w ramach której w wybranym dniu blogerzy, zrzeszeni w grupie na facebooku, publikują posty na wybrany wcześniej temat. Tym razem temat jest wyjątkowo słodki i bardzo karnawałowy: chodzi, mianowicie, o słodycze.
Już wielokrotnie pisałam takie smakowite posty, m.in.o zuppa inglese, o tiramisù, zabaglione, o słodyczach bożonarodzeniowych i o karnawałowych. Dzisiaj więc postanowiłam opowiedzieć Wam przewrotnie o słodkości, której ja, a zapewne i wielu z Was, n i e chciałoby nigdy skosztować.
Ostatnio na facebooku umieściłam zdjęcie tego właśnie przysmaku: gęsta paćka w kolorze ciemnego brązu wyglądała, jak skomentowali drodzy koledzy – blogerzy, jak, cytuję, „kakałko”. Niestety, nie było to kakałko. Było to sanguinaccio dolce, czyli gęsty, przypominający nieco budyń krem, zrobiony z czekolady, mleka, cukru, kakao w proszku i – niestety, niestety – pół litra świńskiej krwi. Podobno najstarszy i najprawdziwszy przepis na sanguinaccio w ogóle nie mówił o czekoladzie ani o kakao: rozrzedzało się po prostu krew z mlekiem (krew podobno musiała być ciepła: zimna nie miała ponoć takiego smaku), dodawało się cukier, szczyptę soli, goździki, cynamon, zagęszczało się to wszystko mąką i gotowało na parze. Następnie się chłodziło i kto chciał zjeść, to mógł. Dopiero później zaczęto dodawać do krwi i mleka także czekoladę, zapewne po to, by zachęcić do tego niezwykłego przysmaku.
Sanguinaccio jest oczywiście produktem z Południa: niektóre źródła podają, że pochodzi z okolic Neapolu (podobno był często jadany w czasie wojny, zapewne w wersji bez czekolady), inne, że z Bazylikaty, a jeszcze inne, że z Apulii. Trudno dociec. W każdym razie bez wątpienia jada się go głównie w czasie Karnawału.
Faktem jest, że w 1992 roku zakazano sprzedaży świńskiej krwi, więc produkcja prawdziwego sanguinaccio może być nieco utrudniona. Obecnie najczęściej może spotkać ten smakołyk w wersji nie dla wampirów: jest to po prostu mus czekoladowy z mleka i czekolady, z odrobiną wanilii, skórki kandyzowanej i orzeszkami na wierzchu, podany najczęściej w pucharkach. Jednak wszystkie przepisy, jakie udało mi się wygrzebać, mówią jasno, że sanguinaccio bez krwi to po prostu nie sanguinaccio i nie ma takich walorów smakowych jak prawdziwe. I że wobec tego trzeba się postarać i na czarnym rynku zdobyć nieco świńskiej krwi – podobno każdy straci dla sanguinaccio głowę (świnia na pewno).
Pewną sławę zawdzięcza też sanguinaccio filmowi Benvenuti al Sud: kto oglądał, na pewno pamięta tę scenę, a kto nie oglądał, niech szybko obejrzy.
Uprzedzając pytanie: nie, nie jadłam i nie zamierzam. Ale mój znajomy z Apulii, który mnie zresztą natchnął do napisania tego artykułu, grozi, że jak tylko przyjadę, to on mnie jeszcze poczęstuje i to tak, żebym się nie zorientowała, co to jest.
Polski przepis na sanguinaccio znajdziecie tutaj, a włoski tutaj.
No to… smacznego!
A jakich deserach piszą inni blogerzy? Może mniej krwawo…
CHINY
Mały Biały Tajfun – Yunnańskie desery
FRANCJA
Français mon amour – Francuskie słodkości
Blog o Francji, Francuzach i języku francuskim – Słodki Paris-Brest
Madou en France – Crème brulée bez mleka
GRUZJA
Gruzja okiem nieobiektywnym – Orzechowe desery
HISZPANIA
Hiszpański na luzie – Przepis na pyszny i prosty hiszpański placek: coca de llanda z Walencji
IRLANDIA
W Krainie Deszczowców – Jakimi deserami zajadają się Irlandczycy
KIRGISTAN
Enesaj.pl – Czak-czak, czyli na słodko od Podlasia do Azji Środkowej
NIEMCY
Niemiecki po ludzku – Ulubiony deser
Językowy Precel – Niemieckie desery i ciasta
ROSJA
Blog o tłumaczeniach i języku rosyjskim – Desery najbardziej popularne w Rosji
STANY ZJEDNOCZONE
Specyfika języka – Amerykańskie pączki z dziurką
TANZANIA
Suahili online – Ulubiony tanzański deser
TURCJA
Tur-Tur Blog – Mój ulubiony turecki deser
Turcja okiem nieobiektywnym – Kraina lodów
WIELKA BRYTANIA
Angielska Herbata – Słodka kwintesencja brytyjskiej sztuki kulinarnej